Obserwatorzy

Wszystkie zdjęcia są moją własnością więc proszę nie kopiować ich bez mojej zgody.

piątek, 28 października 2011

Takie tam...

W tym tygodniu kupiłam z blogu Pchełki i Perełki serwetusię...wczoraj doszła. Nie muszę więc szukać wzoru i dziergać. Koszt mały a oczy jest czym cieszyć...



I w końcu dokończyłam  zaczęte decoupagowe pracki...




Jutro trzeba jechać do jakiegoś molochu po zakup zniczy i zacznę powolutku odwiedzać groby mojego drzewa genealogicznego. Im szybciej tym lepiej...mniejszy tłok na cmentarzach. Mam też nadzieję, że pogoda dopisze i będzie taka  jak w tym tygodniu czyli słonecznie czego Wam też życzę.


środa, 26 października 2011

Bieżnik

Krótko i na temat : zwolnienie lekarskie ma jednak swoje plusy; dokończyłam zaczęty < w sumie niedawno >  świąteczny bieżnik...



wow...ale czerwono się zrobiło...........

poniedziałek, 24 października 2011

Zwolnionko...

No i dorobiłam się...zwolnienia. Lekarz kategorycznie powiedział : basta i siedzenie w domu. Czy mi się podoba czy też nie. A powiem Wam, że ostatni raz byłam na zwolnieniu takim prawdziwym może z parenaście lat temu. Takim jestem pacjentem. Leków też nie lubię pić ale....dzisiaj wyszłam z apteki z małą ich torebką .
Co do służby zdrowia to jak zwykle kolejka, niby są zapisy na konkretną godzinę ale i tak trzeba swoje odsiedzieć na korytarzu no bo przecież poślizg...koszmar.

Tak więc siedzę teraz w domciu. Rozmyślam co tu robić, żeby nie zwariować. Wiem... dokończę wyszywanko bieżnika...zaczęłam drugi ( taki sam ) motyw ...na zdjęciu jeszcze niedokończony ale nie chcę mi się teraz nic focić.


U mnie dzisiaj dalszy ciąg przymrozków...o 8 rano 5 stopni na minusie...najprawdopodobniej będzie już tylko zimniej. Ogród wygląda iście jesiennie czyli smutasowo ! wszystko przymrożone...





przesyłam pozdrowionka zimniste....

sobota, 22 października 2011

Domowe ciepełko...

Wczoraj pisałam, że zimnisto się robi a dzisiaj proszę...nawet mrozi. Teraz jest na miusie 2 stopnie a przecież nie jest już tak rano...cały ogród pokryty szronem.

M pojechał do pracy , zwierzaki pochowały się pod koce mimo, iż temperatura w chatce ponad 20 ...jednak rozpaliłam w piecu. Ostatecznie ja też jestem ciepłolubna.

Wczoraj wzięłam się z hafcik < w końcu >...mam nadzieję, że uda mi się zrobić fajną serwetuchnę ( świąteczną oczywiście ) na nowy kredens....tak...w tym tygodniu mierzyli mi jadalnio-kuchnię na nowe mebelki. Miały być drewniane ale...no cóż ...odwieczny problem...za drogie. Będą więc z MDF patynowanego, jaśniutkie...
Już nie mogę się doczekać...najważniejsze, że przed świętami.
A to zaczęte moje dłubanie...



Wczoraj poukładałam również moje nitki...te szydełkowe. W ubiegłym miesiącu kupiłam moim kocurkom dwa duże kosze; myślałam, że będą w nich spać a tu...guzik. Owszem, parę nocek spały a potem kosze stały puste. Trzeba było je zagospodarować tym bardziej, że naprawdę są duże i z lekka denerwowały mnie jak stały nieużywane ...jeden poszedł do łazienki a drugi w sam raz przydał się na nicie.



Dzisiaj  < chcę czy też nie > ubieram się na cebulę i zasuwam na dokończenie układania drewna z ostatniej dostawy. W sumie lubię to zajęcie a przede wszystkich zapach drewna...normalnie mnie zniewala...hihi

trzymajcie się cieplutko...


piątek, 21 października 2011

Coraz zimniej...

Niby dopiero październik a jednak chłód doskwiera. Dobrze, że chociaż w domu ciepło pod warunkiem, że napalone.
Ja dalej przychorowana, wczoraj mamcia postawiła mi bańki i dzisiaj muszę siedzieć w domu. Z jednej strony niby fajnie ale z drugiej wściekam się bo dużo spraw zawodowych na głowie ...
Oglądając Wasze blogi widzę, że na niektórych świątecznie się już robi. To dobrze . Trochę do świąt zostało jeszcze ale ...teraz jest ten czas coby troszkę o nich pomarzyć, coś fajnego zrobić...
ja też coś tam bzdurzę...delikatnie...jednak zawsze to do przodu.





niedziela, 16 października 2011

Nowe zakupasie

Tydzień minął jak ' z bicza strzelił '...
w środę wyjechaliśmy z M do stolicy na Międzynarodowe Targi Numizmatyczne. Zarezerwowaliśmy i opłaciliśmy na trzy nocki mieszkanko na Starówce...i co ? i nic...przed dojazdem do Warszawy zadzwoniła kobiecina z wynajmującego biura i powiedziała, że dają nam zastępcze bo niby w tamtym awaria światła....tak , tak...i ja mam w to uwierzyć...na pewno znalazł się ktoś, komu bardzo zależało ...a my zostaliśmy ulokowani w innym...jak to kobiecina rzekła w większym za te same pieniądze ...a po chusteczkę mi na dwie osoby większe...owszem było większe i przede wszystkim zimniejsze ! zmarzłam jak cholercia; kaloryferów nie dało się bardziej odkręcić...wróciłam mocniej przeziębiona niż tam pojechałam...e....szkoda gadać...a miało być tak fajnie...

Ostatnio ze względu na przeziębienie jak i na nawał pracy zawodowej nic niestety nie zrobiłam swoimi łapkami ale...kupiłam w końcu powłoczki na podusie...

ta z haftem wstążeczkowym...urocza jeszcze nieuprasowana tylko co z torby wyjęta...



a ta...z przeceny bo brudna z lekka


a jak już jestem przy temacie powłoczek na podusie to pochwalę się świąteczną -  dostałam z wymianki w tamtym roku od bardzoooo zdolnej osóbki...



w tym tygodniu dorobiłam się < dzięki M - to od niego prezencior > pudełka na moje nitki, niteczki ...teraz będę mieć porządeczek ( chyba ...hihi )


sobota, 8 października 2011

Mocno pociągająca...

Początek jesieni a ja już mocno pociągająca...nosem oczywiście. Przychorowali wszyscy domownicy; u mnie to zazwyczaj kończy się zapaleniem oskrzeli albo płuc ; mam nadzieję, że jednak mnie to ominie.

Ostatnio ogarnęło mnie < mocno zresztą > świąteczne szaleństwo. Uwielbiam święta BN i robienie różnorakich ozdób. Zawsze marzyłam o choince z ręcznie robionymi ozdobami...nigdy nie było na to czasu więc może w tym roku mi się uda ? zobaczymy...
nowe bombeczki




zakładki - jeszcze tylko zostało je polakierować i zrobić ozdobne chwosty



i szkatułka na wymiankę...jak się nie spodoba będę tworzyć inną


Od wczoraj młodszy kocurek Bruno też chodził jakiś osowiały ; dzisiaj niesamowicie brzydki zapach unosił się z jego pyszczka, pojechaliśmy do veta ; diagnoza : zapalenie gardła, dziąseł ( krew mu nawet mocno poleciała ) jednym słowem cały zaropiały ma gardziel. Dostał dwa zastrzyki w dupsko no i oczywiście dieta. W poniedziałek znowu veto !
Beatka pytała się o Kidę...a więc dobrze sobie radzi koteczka . Ma podejście do kocurów...hihi jest odważna, całkowicie już zadomowiona; zwierzaki też ją zaakceptowały; jedyny, poważny problem to...kwiaty...moje oczywiście. Połamała mi dużą dracenę myśląc, że to drzewo < wspinała się po niej, aż jeden piuropusz się odłamał  > no i chodzi jak alpinistka wszędzie tam , gdzie jest wysoko a...u mnie niestety jest wysoko bo mam antresolę na wysokości mniej więcej 5-6 metrów. Niby to nie jest problem dla kota jednak ona ma tylko jedno oczko więc nie obejmuje całej przestrzeni. Boję się, że spadając zahaczy o kominek, jakiś wystający kwiat czy coś innego.

I to by było na tyle...miłego wypoczynku

środa, 5 października 2011

Zabiegana...zalepiona

Dzisiaj już środa < jak ten czas szybko leci >...a ja...tak ! skończyłam pakowanie paczuś; jutro wszystkie lecą w Polskę priorytetem ( listem zresztą bo nie wiem czy wiecie, że do listu poleconego zalicza się gabaryty pudełka po butach );
tak więc oświadczam wszem i wobec, że prezenciory jak najbardziej lubię robić , włożyć do pudełka również włożę a potem...potem zaczyna się mój koszmar jak z Elm Street; papier się wala, krzywo go kroję , taśma klejąca się lepi - zalepia mi nożyce, moje łapska...wpadam w złość - WIELKĄ !!! nie napiszę co czasami burczę pod nosem...hehe
po wielkim boju z akcesoriami biurowymi widzę w końcu  efekt w postaci paczuś ! no...
także jutro je wiązę do miasta, puszczam Wam i powinny dojść do Was w piąteczek !
a mi tym samym ciężar z serca...hihi

a poza tym...chyba nic się nie dzieje u mnie ciekawego; dalej w biegu, włos rozwichrzony na głowie - tylko miotły mi brakuje ! może byłoby szybciej ?
dzisiaj pojechałam z synami do Auchan, wysiadam z auta a mój młodszy : mamo nie zamierzasz chyba wchodzić do sklepu z takimi roztrzepanymi włosami ? a ja na to : a niby dlaczego nie ? ostatecznie czy każdy musi być idealnie uczesany ? do tego kiedy wiatr wieje...prawdziwa matka - Polka...na szczęście toreb nie muszę z zakupami tachać...bo wiadomo wózkiem się podjeżdża.

W ogrodzie jesień zadomowiła się na dobre...piękna, mieniąca się kolorami - taką jesień lubię...

A taką zakładeczkę ostatnio wykończyłam...

niedziela, 2 października 2011

Adresiki

Wczoraj napisałam, że dzisiaj wstawię foty zestawów upominków dla uczestniczek mojego Candy ale...doszłam do wniosku, że większą frajdą będzie jednak niespodzianka. Jak zabawa to zabawa...hihi
Także czekam na pozostałe adresy. Otrzymałam tylko dwa...
szybciutko piszcie emailem....paczusie chcę wysłać w tym tygodniu.

A to pudełeczko/ szkatułeczka dla koleżanki z Pomorza...mam nadzieję, że się jej spodoba.
A teraz lecę w wir przygotowań 18-stki młodszemu...

sobota, 1 października 2011

Losowanie Candy

Witajcie
u mnie jak w ubiegłą sobotę pogoda sprzyja...świeci słońce i jest cieplutko.
Wczoraj był ostatni dzień zapisywania się na moje pierwsze Candy...losowanie miałam zrobić jutro ale...że jutro przecież mam 18-te urodziny mojego młodszego więc zrobiłam je dosłownie teraz...żeby było sprawiedliwie ' zatrudniłam ' starszego syna, który wylosował ...Renatkę z Dzieła Madame...a oto jej Candy


Ze względu na to, że zgłosiło się tylko pięć osób postanowiłam wszystkie dziewczyny obdarować małymi prezenciorami. Oto foty niektórych  z nich ...


Także czekam na Wasze emaile z adresami bym mogła wysłać paczusie.
Jutro sfocę i wkleję na bloga konkretne Wasze zestawy upominków.
Miłego weekendu...