Dzisiaj już środa < jak ten czas szybko leci >...a ja...tak ! skończyłam pakowanie paczuś; jutro wszystkie lecą w Polskę priorytetem ( listem zresztą bo nie wiem czy wiecie, że do listu poleconego zalicza się gabaryty pudełka po butach );
tak więc oświadczam wszem i wobec, że prezenciory jak najbardziej lubię robić , włożyć do pudełka również włożę a potem...potem zaczyna się mój koszmar jak z Elm Street; papier się wala, krzywo go kroję , taśma klejąca się lepi - zalepia mi nożyce, moje łapska...wpadam w złość - WIELKĄ !!! nie napiszę co czasami burczę pod nosem...hehe
po wielkim boju z akcesoriami biurowymi widzę w końcu efekt w postaci paczuś ! no...
także jutro je wiązę do miasta, puszczam Wam i powinny dojść do Was w piąteczek !
a mi tym samym ciężar z serca...hihi
a poza tym...chyba nic się nie dzieje u mnie ciekawego; dalej w biegu, włos rozwichrzony na głowie - tylko miotły mi brakuje ! może byłoby szybciej ?
dzisiaj pojechałam z synami do Auchan, wysiadam z auta a mój młodszy : mamo nie zamierzasz chyba wchodzić do sklepu z takimi roztrzepanymi włosami ? a ja na to : a niby dlaczego nie ? ostatecznie czy każdy musi być idealnie uczesany ? do tego kiedy wiatr wieje...prawdziwa matka - Polka...na szczęście toreb nie muszę z zakupami tachać...bo wiadomo wózkiem się podjeżdża.
W ogrodzie jesień zadomowiła się na dobre...piękna, mieniąca się kolorami - taką jesień lubię...
A taką zakładeczkę ostatnio wykończyłam...