sobota, 13 lipca 2013

Prośba do ...

Jak wcześniej pisałam... na środę był wyznaczony termin operacji stawu biodrowego Kiary;
po pracy M stawia się z nowym zakupem czyli transporterką -  nie było takowego sprzętu w domu ...
oczywiście ogólne zainteresowanie futrzaków ... myślały chyba, że Pancio nową kryjówkę im kupił...


Położyłam do niej kocyk, Kiarę... dodatkowo wzięłam smyczkę, kojec ...
pojechaliśmy do lecznicy...
całą drogę ( ok. 18 km w jedną stronę ) Kiara ze strachu sapała, leciała jej ślina...
otworzyłam transporterkę , zachęcałam do zabawy ( miałam piłeczkę ) i... nic...
w końcu po wjeździe do miasta... Kiara zafundowała nam niezbyt miłą niespodziankę w postaci ogromnej ... kupy ! mimo, iż od wieczoru poprzedniego dnia nic nie jadła i wypróżniała się wcześniej;
no cóż... wzięłam ją do kojca i na kolana...
jakoś dojechaliśmy...

Nie wklejam foty jak wyglądała  kicia po operacji ... szczerze mówiąc nawet i nie robiłam... przykry widok... ogolone biodro jak na owieczce... duży szew...
całkowite jej wybudzenie trwało około 10 godzin...
przypisano zastrzyki przeciwbólowe + antybiotyk i... każdego dnia ( do niedzieli włącznie ) wizyty w lecznicy w celu ich zrobienia;

zastrzyki sam robi M; nie chciałam więcej stresować kotki długimi dojazdami...
na chwilę obecną koteczka czuje się dobrze, chodzi, dobrze je ...
i...
ze względu na to, że musiała wcześniej mieć kwarantannę - siedziała sama w pokoju... od wczoraj otwieram drzwi i kotkę przenoszę do miejsca, gdzie przesiadujemy włącznie z innymi kotami ...
i tu... zaczynają się tzw. schody...

kocury < Nero i Bruno > burczą; Florka... charcze na jej widok...
a Kiara coraz bardziej się boi...

ze względu na to, że pierwszy raz tak dziwnie się zachowują nie wiem co mam zrobić by ją szybciej zaakceptowały ? 
a może... nic ?

proszę, podpowiedzcie mi... jak mam postępować ?

Kwiatki dla Was z wielkim słowem DZIĘKUJĘ ... za wszystkie wpisy i odwiedzanie mojego bloga ...









niedziela, 7 lipca 2013

Nowy domownik - Kiara



Przenosząc się z miasta na wieś ( 4 lata temu ) chcieliśmy mieć kotka...
nie wiedzieliśmy a raczej nie zakładaliśmy z M, że będziemy mieli ich więcej tym bardziej, że mieliśmy już sunię...

W sobotę ubiegłego tygodnia czyli 29 kwietnia będąc przy domu usłyszałam miauknięcie... myślałam, że to moja Florka...
podeszłam do płotu graniczącego z sąsiadem, zerknęłam i... ujrzałam prześliczne , smutne oczęta małego kiciaka ...
ze względu na to, iż rzadko spotykam dzikie koty od razu pobiegłam do domu by dać małe co nieco na ząbek + mleko... widziałam, że małe stworzonko jest bardzo spragnione i wygłodzone...


Po małym wywiadzie z sąsiadami dowiedziałam się, że parę miesięcy temu na ich posesji okociła się kotka ( chyba jest przez kogoś dokarmiana parę ulic dalej )...
... a to maleństwo to jej potomstwo...
na początku myślałam, że mieszka właśnie za płotem u sąsiadów ... często chowała się pod beczkę ... później jednak okazało się, że błąkała się po paru ulicach...
do nas a raczej pod płot przychodziła raz albo dwa razy dziennie na posiłek...

M stwierdził, że jak kotka nie złapiemy to będziemy mieli na sumieniu ... bo pewnie zginie pod kołami samochodu...
w środę była akcja... jedzonko postawiłam po naszej stronie płotu i... maleństwo głodne przeszło pod płotem... złapałam i szybciorem zaniosłam do domu...

niesamowicie dzika koteczka z całkowitym brakiem zaufania do ludzi...
obejrzałam ją... ma obdrapaną nóżkę wręcz łysą od wewnątrz, na boku też ...
w czwartek przyszedł veto i powiedział, że może to być grzybica... dał maść i tabletki odrobaczające ( nie chciałam jej stresować bolącym zastrzykiem tym bardziej, że sama skóra i kości );

przez parę dni widziałam smutek w jej oczach... na początku myślałam, że jest to stres jednak zauważyłam coś dziwnego... kotka oprócz załatwiania się w kuwecie ... nie chodziła a leżała...
już wiedziałam, że ma coś z nóżką...

wczoraj pojechaliśmy do jednej z lepszych lecznic dla zwierząt... całkowicie została przebadana włącznie z RTG i... niestety...czeka ją operacja ( we wtorek )... ma zwichnięty staw biodrowy;
najprawdopodobniej została potrącona przez samochód lub przetrącona przez człowieka...

wyczyścili jej uszka, zaaplikowali lekarstwo od świerzba; otrzymała też zastrzyk przeciwbólowy + tabletki na dwa dni...

i co...? wczoraj wieczorem nie ta kicia... zaczęła bawić się piłeczką, widać radość w oczętach !!!!

nazwaliśmy ją Kiara... oczywiście ma kwarantannę i mieszka w osobnym pokoju, do którego to pozostałe kociaki nie mają wstępu na dzień dzisiejszy...
tak wyglądała po złapaniu i przez kolejne dni do wczoraj ...


taka ... jest dzisiaj...


Na zdjęciach wygląda na dużą koteczkę... w rzeczywistości ... mała chudzina ( orientacyjnie może mieć ok. 3 - 4 miesięcy )... jednak naprawdę przytyła !!!!

a to jej biedne nóżki...


 ....................................................................................................................

... dla wielbicieli sielskich widoków - Malwy z mojego ogrodu ...o których więcej napiszę w następnym poście





.......................................................................................................................

Co do ... utworzenia Akademii... prace trwają... będzie utworzony blog...
o wszystkim zostaniecie powiadomione !
dziękuję za tak liczny odzew ...

.........................................................................................................

Sympatycznej niedzieli życzę !!!

czwartek, 4 lipca 2013

Zakładamy stowarzyszenie ... kto chętny ?

Zakładamy stowarzyszenie pod roboczą nazwą
Akademia Rękodzieła Artystycznego

naszym celem jest :

1. doprowadzenie do zmiany definicji działalności gospodarczej 

( podatki - TAK, płacenie składek ZUS - NIE )

2. permanentne doskonalenie umiejętności własnych i dzielenie się technikami wytwórczymi z pozostałymi członkami stowarzyszenia

3. podtrzymywanie pięknych tradycji polskiego rzemiosła artystycznego i ludowego.

Kto chce się przyłączyć proszony jest o kontakt e-mailowy:joanna.polangel@gmail.com

Kto ma stosowną wiedzę prawniczą a chce i może pomóc w stworzeniu Akademii - proszony o kontakt e-mailowy: nasze.koty@gmail.com

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

O co  w tym wszystkim chodzi ...?
... jak nie wiadomo o co chodzi to... chodzi o pieniądze ...

tysiące z nas... kobiet w różnym wieku... uczących się, pracujących zawodowo, będących na urlopach macierzyńskich, wychowawczych, niepracujących lub będących na emeryturze... w wolnym czasie zajmuje się rękodziełem... 
robimy je dla siebie, rodziny, znajomych ... ale nadchodzi taki czas by móc wyjść z robótkami do ludzi... czyli krótko mówiąc sprzedać ... 
... i tu zaczynają się tzw. schody... jak wiemy polskie prawo gospodarcze jest pod tym względem bardzo ' surowe ' ;
wiadomo... podatki trzeba płacić ale ... no właśnie... to małe ALE :

Ustawa o systemie ubezpieczeń społecznych (art. 8 ust. 6)


Za osobę prowadzącą pozarolniczą działalność uważa się:

  1)   osobę prowadzącą pozarolniczą działalność gospodarczą na podstawie przepisów o działalności gospodarczej lub innych przepisów szczególnych;

  
  2)   twórcę i artystę;


  3)   osobę prowadzącą działalność w zakresie wolnego zawodu:
a)  w rozumieniu przepisów o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne,
b)  z której przychody są przychodami z działalności gospodarczej w rozumieniu przepisów o podatku dochodowym od osób fizycznych;
  4)   wspólnika jednoosobowej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością oraz wspólników spółki jawnej, komandytowej lub partnerskiej;
  5)   osobę prowadzącą niepubliczną szkołę, placówkę lub ich zespół, na podstawie przepisów o systemie oświaty.


Wszystko byłoby dobrze pod warunkiem, że ktoś zakłada prawdziwy biznes i chce w pełni utrzymywać się z tego co zrobi swoimi rękoma albo np. zatrudnia do tego celu inne osoby ... czyli prowadzi typową działalność gospodarczą; 

jednakże jeżeli ktoś sporadycznie od czasu do czasu chce sprzedać parę rzeczy w miesiącu ...niby dlaczego ma podlegać definicji działalności gospodarczej ? dlaczego ma płacić wysokie składki ZUS-owskie ??? 

o to trzeba zawalczyć...

osobiście myślę, że dla każdego z pożytkiem ... 

dla nas - byśmy nie drżały przed Fiskusem , że sprzedałyśmy jedną np. bransoletkę ... na dzień dzisiejszy wg. przepisów - nielegalnie !

dla Państwa - bo będzie miało dodatkowe podatki ...

dlatego też potrzebne jest poparcie tego pomysłu przez większe grono osób... bo jak wiadomo jeden człowiek nic nie zrobi...

do odważnych świat należy - pamiętajcie o tym !!! 

nie czekajmy aż ktoś to za nas to zrobi - bo nie zrobi ... 
weźmy sprawę w swoje ręce < próbować trzeba > ... jako stowarzyszenie mamy taką szansę.. .wypowiedzieć się w sprawie na której nam zależy...

----------------------------------------------------------------------------------------------------

przydałby się jakiś ładny banerek by go wklejać na blogach w celu propagowania pomysłu... 
jest ktoś chętny do jego zrobienia ???