Obserwatorzy

Wszystkie zdjęcia są moją własnością więc proszę nie kopiować ich bez mojej zgody.

niedziela, 29 listopada 2015

bez wzlotów ...

Cześć !
wpadłam na chwilkę ...
w ostatnich 2 tygodniach więcej czasu musiałam poświęcić na sprawy zawodowe;
tym samym mniej czasu na obowiązki domowe czy robótki...

od paru dni na minusie jednak bez śniegu; co prawda dzisiaj rano po odsłonięciu zasłon cosik białego leżało na ziemi jednak poważnym śniegiem nie można tego nazwać co w moim regionie zamieszkania do normalności nie należy; zazwyczaj o tej porze roku byłam zasypana;
problem w tym , że z braku czasu nie zmieniłam opon na zimówki i jeżdżę na letnich; może jutro uda mi się to zmienić...

niestety nie zaskoczę dzisiaj niczym innym niż bombkami... może w przyszłym tygodniu pokażę coś innego...

moje bombasy










a taki oto komplecik wystawiłam na licytację FB na kociaki z pewnego cmentarza w Poznaniu
oto link: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=893007914087530&set=gm.413331715525654&type=3&theater


na koniec zdjątko kociambrów, które nie wiedzą co z sobą zrobić i śpią tam gdzie nie powinny...
no ale cóż....


spokojnej niedzieli życzę...!!!





niedziela, 8 listopada 2015

Na Różę... babka pomoże

Witam przy niedzieli

jakieś 3 godziny po napisaniu przedostatniego postu o mojej nowej przypadłości czyli ... piekących i czerwonych policzkach byłam już w 70% zdrowa;
... post napisałam i coraz gorzej się czułam; Alertecu nie wzięłam bo wiedziałam, że nie jest to alergia...myślałam o jakiejś wirusowej, zakaźnej chorobie... w tym też czasie zadzwoniła do mnie mamcia i

tak rozmawiając stwierdziłam, że czuję się jak w piekle...pieczenie nie do wytrzymania...

i w końcu to właśnie moja rodzicielka dostaje olśnienia... wie co mi może być... sprawdzam w necie objawy i... wszystko potwierdza się...!!!

zachorowałam jak na ogrodniczkę przystało...na Różę.. nie mylić z różyczką...konwencjonalne leczenie długie bo 3 miesiące i niekoniecznie skuteczne; choroba brzydka bo można nawet dostać sepsy na dodatek wraca... ale przecież mieszkam na Podlasiu !

wiedziałyśmy z mamą co robić i gdzie się udać .. na wieś do sąsiadki mojej nieżyjącej już babci... która to...w tę samą niedzielę zrobiła mi 2 razy tzw. spalanie róży...
efekt : 2 godziny po fakcie miałam idealną twarz... w poniedziałek wieczorem z lekka zaczęło mnie piec więc znowu pojechałam i ' zaliczyłam ' 3 i ostatnie spalanie mojej choroby;
dodatkowo odtoczono mi cug...( to co widziałam na własne oczy w szklance z popiołem nie da się raczej fizycznie wytłumaczyć )

niektórzy medycynę niekonwencjonalną nazywają ciemnotą ale prawda jest taka, że... jak już nic nie pomaga to ci sami co tak mówią naginają np. 600 km na Podlasie do ' babki ' i jednak liczą na cud...

mieszkając w tak czarownej krainie - dla mnie chleb powszedni...
tym bardziej, że jak widać konwencjonalny lekarz na SOR mi nie pomógł !!!
dziewczyny... wyzdrowiałam !!!!!
... o spalaniu róży możecie poczytać w internecie...

a teraz moje ostatnie wypocinki z serii świąt
dosyć duże pudełko np. na pierniki





bombeczki




A za oknem szaro, buro i nieprzyjemnie... okrutnie wieje i już 3 razy wyłączono mi prąd...
wobec czego kończę posta i lepiej pochodzę i poczytam co u Was się dzieje...

spokojnej, ciepłej niedzieli życzę
pa