Obserwatorzy

Wszystkie zdjęcia są moją własnością więc proszę nie kopiować ich bez mojej zgody.

niedziela, 30 października 2016

Jak to Asiencja do lekarza chodziła

Hejka
w ostatnim poście pisałam, że choróbsko mnie dorwało... jak dorwało to i odpuścić nie chciało;
jednym słowem od 3 do 28 października miałam wolne od pracy zawodowej i nie tylko od niej ;

Podsumowanie :

- antybiotyk Forcid 1000 - 2 opakowania
- antybiotyk Klabax 500 - opakowanie
- 1 syrop od kaszlu
- Fluimucil Forte - opakowanie
- Priobiotyk - 1/2 opakowania

- 2 słoiczki syropu z mniszka
- 1 słoiczek soku malinowego
- prawie litrowy słoik miodu
- 1/2 kg cytryn
- 2 korzenie imbiru
-  3 razy stawiane bańki

przy okazji jakieś witaminy, środki wzmacniające i dużo jogurtu

... tak własnie mi minął październik...diagnoza : obustronne zapalenie oskrzeli;

powiem Wam , że w dzisiejszej dobie oprócz wizyt u internisty na koniec leczenia powinno być automatyczne przekierowanie pacjenta do psychiatry bo uwierzcie mi nie idzie wytrzymać z tą naszą służbą zdrowia !!!

ale po kolei ...
mimo, iż przeniosłam się z miasta na wieś... cały czas chodzę do swojej, starej przychodni (ja, moje dzieci ) od ponad 40 lat; dojazdu mam 12 km

poniedziałek: wizyta Asiencji u internisty; otrzymałam zwolnienie ( zalecenie: leżeć ) i wizyta kontrolna u lekarza w piątek

piątek - zwolnienie ( zalecenie : leżeć ) i wizyta kontrolna za tydzień ( czwartek - piątek )

wychodzę od lekarza, podchodzę do pań przy rejestracji, wypisują zwolnienie i proszę by mnie zapisały na przyszły tydzień do kontroli...słyszę odpowiedź... w piątki nie zapisujemy na przyszły tydzień; proszę przyjść w poniedziałek albo zadzwonić o 7.30 w celu rejestracji...
hm... nie ma sprawy... zadzwonię...


poniedziałek godz. 7.25 - dzwonię...i dzwonię... cały czas wykręcam numer... godz. 8... nadal dzwonię... wkurzona ale dzwonię.... godz. 8.24 .... hura !!!!!!!!!!!!!!! w końcu po godzinie odebrano telefon ... proszę by zapisały mnie do prowadzącej mnie lekarz... słyszę : nie wiem jak będzie pracować pani doktor w czwartek a tym bardziej w piątek...proszę zadzwonić w środę...
w sumie wykonałam ponad 40 ;połączęń ... szlag by to !!!!

środa... dzwonię po południu : zapisałam się na piątek

piątek - nadal nie jest dobrze: mam zrobić jedno badanie z krwi  i rtg płuc  < od razu po wyjściu od internisty > , kolejne zwolnienie ( zalecenie : leżeć ) i wizyta kontrolna z wynikami w poniedziałek...

podchodzę do rejestracji, wypisują mi zwolnienie i proszę by zapisały mnie na poniedziałek do kontroli... słyszę... nie zapisujemy w piątki na przyszły tydzień... nadal grzecznie proszę, że przecież muszę przyjść z wynikami... słyszę: to proszę zadzwonić rano.... a jak nie to proszę przyjechać rano... bo tu mamy takie zasady... i inne wciska mi pieprzoty... tłumaczę babie, że nie mogę przyjechać o 6 rano by stanąć w kolejce i zapisać się np. na godz. 12 bo jestem chora i ledwo już łażę od leków... i mam do pokonania 12 km... ona... nadal swoje NIE; w tym momencie pękłam... powiedziałam co wiedziałam... o dziwo - nie krzyczałam - raczej to był dyplomatyczny monolog... panie słuchały ( ha ! inni pacjenci również ) i sczerwieniały ale... zapisały !!!!

potem miałam jeszcze 2 wizyty bez ekscesów jeśli chodzi o zapisanie się do lekarza....

teraz ja się pytam... jak to jest ?
niby publiczna przychodnia a rządy jak w prywatnym folwarku; pewnie, że tak najlepiej... zapisać w poniedziałek na cały tydzień ludzi i siedzieć potem na doopie i pić przysłowiową kawę ... a co z innymi , chorymi ? tymi co nagle zachorują tak jak ja i przyjdą np. we wtorek...  z ulicy ... co słyszą ? nie ma wolnych miejsc - słyszałam to na własne uszy... normalnie odmawiają chorym wizyt... to niech pani przyjdzie za tydzień...i kto to robi ? panie z rejestracji...

ręce opadają, włos się jeży ( wszędzie )... od każdej umowy pobierane jest zdrowotne... ja się pytam... po chu... steczkę ? skoro wielką łaską jest zapisanie do lekarza...

druga kwestia...po zeżarciu przeze mnie 2 opakowań Forcidu 100 żadnej poprawy nie było; opis rtg wskazywał na przewlekłą chorobę oskrzeli... ten kto choruje na nie wie... że równie dobrze mógłby być to krztusiec... i co ?    ha ! badania na pałeczki Krztuśca NIE są refundowane...ale... Klabax je już niszczy... wobec czego... na chybił trafił prawie mnie wyleczono... piszę prawie bo nos mam nadal zatkany; dostałam jakieś tabletki ziołowe na śluzówki nosowe i powiem, że jest już troszkę lepiej jednak zastanawiam się... dlaczego od ładnych paru lat nie mogę doprosić się żadnego internisty skierowania na wymaz z nosa ( bakterie paciorkowca ) tym bardziej, że w ubiegłym roku mniej więcej w tym samym czasie chorowałam na  Różę...którą to wywołują paciorkowce.

I tak to jest w naszym , chorym kraju...

Na koniec trochę mych wypocinek...










Tyle na dzisiaj; od jutra będę nadrabiać zaległości w komentarzach na Waszych blogach; niestety mimo siedzenia w domu na L4   nie miałam siły na dłuższe pisanie...

pozdrawiam cieplutko
pa :)


co do sklepu internetowego... 

strona tylko częściowo zrobiona... przez chorobę nie miałam kiedy tego zrobić ale...najważniejsze, że są zdjęcia no i widoczna cena...z tego co wiem na stanie zimówka ( wycinanki ) jest dostępna;
ktokolwiek chce coś kupić może złożyć zapytanie/zamówienie mailowo do mnie; odpowiem czy jest, jeśli nie ma - kiedy będzie;

zaznaczyć trzeba czy ktoś chce FV czy Paragon;

joanna.polangel@gmail.com

link -  sklep internetowy 




środa, 12 października 2016

Króciutko

Witajcie
dzisiaj będzie krótko -  zachorowałam na całej linii; siedzę w domu już drugi tydzień a choroba nie ma ochoty mnie opuścić; zdiagnozowano obustronne zapalenie oskrzeli ,,, oby  żeby tylko w krztusiec się to wszystko nie przerodziło ; jakoś antybiotyk mi nie pomaga;


a teraz to co lubię i co robię siedząc w domciu,,, bombasy !
mam nadzieję, że dobrniecie do końca ;)

























Poza tym... zimno np. dzisiaj tylko 7 stopni, kropi deszcz i wieje zimny wiatr... brrr
ciepełka wszystkim życzę
pa