Obserwatorzy

Wszystkie zdjęcia są moją własnością więc proszę nie kopiować ich bez mojej zgody.

niedziela, 18 maja 2014

Kocia genealogia

Hej
u mnie ostatnio na wysokich obrotach do których jeszcze nie zdążyłam się przyzwyczaić...
Asiencja poszła do pracy ! i zazwyczaj mam na 6 rano... dzień tygodnia się nie liczy bo każdy jest pracujący... mam dojazdu 22 km więc... muszę wstawać o 4 rano by dobrze się obudzić... ostatecznie pokonuję 2 przejazdy niestrzeżone ...

po pracy ogród, dom... mówię Wam... jest co robić...

ostatnio cieszyłam się kwitnącymi drzewami by w końcu posmakować owoców a tu... ostatnie przymrozki dały im w kość... i to solidnie; nie wiem czy w ogóle coś wyrośnie... zmarzło pół ogrodu...

na dodatek to co nie wymroziło... grad pobił... ot i taka... rzeczywistość...

inne... drzewa , krzewy dekoracyjne jakoś dały sobie radę...







był też pierwszy zbiór sałaty Rukoli


a teraz o kociakach...

wychodzą na dwór na mniej więcej 5 godzin dziennie i to im wystarcza... nie ważne czy deszcz czy słońce... mniej więcej tyle przebywają w ogrodzie...
no... czasami mniej ale to już ich wybór... potem śpią jak zabite...

okazało się, że Kacper... jest jednak od kotki sąsiadów... notabene... u sąsiadów biega chyba z 6 sztuk kotów ... dziwne, że wcześniej ich nie widziałam oprócz Jasia, Małgosi ( pisałam o nich w poście ubiegłorocznym )... no i ich matki...

po prostu... jeden kociak zawieruszył się a może poszedł na spacer nie w tym kierunku co trzeba bo za ulicę a ja go znalazłam...

na dzień dzisiejszy... jak wołam Filipka na wieczorne karmienie... przybiega też i Jaś...
idę do domu... patrzę w okno i po kolei... wyłaniają się inne kociaki... hihi
każdy chce być przytulany, pieszczony a ja... no przecież nie mam czasu !
czasami M... mnie zastępuje...

Jaś potrafi i do naszego  domu wejść przez taras... nie wiem jakich kocich sztuczek używa... bo czasami nawet moja sunia nie reaguje... nie wspominając o moich kocurkach...

a teraz foty

Kacper - koło ławki  z Jaśkiem...
Jaśko leży ' olewając ' Kacpra ... że niby jest na swoim terytorium


... ba... Jaśko udaje nawet, że śpi...
Kacper wącha... i okazuje się... że jednak Jaśko nie jest domownikiem


... więc następuje kocia reakcja... syczenie - co w kocim języku znaczy chyba - spadaj ! hihi

na marginesie... Kacper i Jaśko są od jednej matki < z innych miotów >  i... jednego ojca , którym jest... Filipek !!!!

a teraz przedstawiam Wam mamę Kacpra...
z lekka gruba bo... niedawno się okociła...


a tu Jaśko bawi się piłeczką a nasz Bruno < ze studni > ... z zaciekawieniem go obserwuje



tak więc... chciałam nie chciałam doszłam do tzw. kociej genealogii... hihi
nie ma jak duża rodzinka mieszkająca obok siebie...

a teraz informacja...

u sąsiadki jest do wzięcia bodajże 6 sztuk kociaków... na dzień dzisiejszy są malutkie i trudno stwierdzić jakiej maści będą... teraz są mniej więcej czarne albo ciemno grafitowe... ważne jest... że wszystkie są długiego włosa... czyli puchate jak Kacper , Jaśko czy ich mama ...

jeśli ktoś ... chciałby mieć takiego kociaka... a mieszka blisko B-stoku... piszcie...

i to by było tyle...
idę orbitować po Waszych blogach bo naprawdę się stęskniłam...
pa






piątek, 2 maja 2014

Kolorowo

Hej...
co robię ? wszystko i nic...

w Leroy wyczaiłam świetne farby i do tego w miarę przystępne... na każdą kieszeń...  cena zależy od rodzaju farby... firmy Bloom !
na początek kupiłam sobie transparentną i ruszyłam z pędzlem...
marzył mi się zielony kolorek... taki iście angielski...
zaryzykowałam i kupiłam: Algi Morskie...
a oto efekt...



pomalowałam okap ( drewno )... + półki... jeszcze nie wszystkie...

zaczęłam malować kratki, które przy zakupie mebli nie podobały mi się kolorystycznie ale nie było z czego wybierać....


niestety... kolor moich mebli kuchennych na focie jest przekłamany... w rzeczywistości są jaśniejsze - waniliowe z lekkim akcentem patyny ...

ciepło nastało... ruszyłam tyrać do ogrodu... a tu jak zawsze pracy nie brakuje...
pojawił się problem obrzeży rabat... wiecznie zarastały... nie pomagało stawianie płotków tudzież innych przegród...
wobec czego... wywalam wszystko i tworzę tzw. wysepki... czyli mały rów między rabatami a trawnikiem...
myślę, że spełni swoją rolę... zielsko nie przedostanie się do kwiatów a i kosiarka ładnie wszystko kosi ( jedno kółko kosiarki leci w rowek )...
a tak to mniej więcej wygląda...


każdego dnia spędzam w ogrodzie 5-6 godzin... mówię Wam... ' zdzieranie ' a jednocześnie poszerzanie rabat to ciężka praca ... pop powrocie rąk nie czuję ale za to jest satysfakcja...

i trochę fot z ogrodu bo wszystko pięknie kwitnie...













Następny post będzie koci... bo się dzieje... oj dzieje...

Udanego wypoczynku życzę !!!