tak, tak... zaniedbałam Was ostatnio ale zawsze ' coś ' wypadnie... jak to w życiu i blog idzie na bok...
dostałam trochę zamówień na karteczki świąteczne więc je robię ...
pierwsza wykonana na deseczce inne na papierze
inne prace nie sfocone ...
.....................................................................................................................................
Ponad 2 tygodnie temu mój kocio Bruno ( ten z dłuższą sierścią ) dziwnie zaczął się zachowywać... burczał sam do siebie, był nadpobudliwy, syczał na inne koty... po prawie 2 dniach takiego zachowania schował się do garderoby i nie chciał z niej wyjść...
na początku myślałam, że to może zatrucie... a może zbił sobie nogę ...? w końcu poszłam z nim do veta...
od razu spytał się mnie czy Bruno oddaje mocz....
ha... siadać w kuwecie siadał ale czy sikał ? ... nie zwróciłam uwagi;
Bruno dostał 4 zastrzyki... po godzinie jakby lepiej się poczuł bo już się nie chował ale... zaczęłam obserwować w kuwecie czy oddaje mocz... i... zamarłam... Brunek robił tylko kapelkę...
znowu się schował do garderoby a mi włosy stanęły dęba... dotknęłam jego brzusia... było wielkie jakby coś połknął... a na zegarku godz. 19... co robić ?
zadzwoniłam do kliniki w mieście czy nas jeszcze przyjmą... podejrzenie kamica nerek...
za 20 minut byliśmy na miejscu...
Bruno był ' przytkany '... dostał narkozę; nie mogli go cewnikować bo ma zwężenie ale wkłuli wenflon... mocz ' wylał ' się z Bruna... zrobiono od razu badania... w moczu wykryto struwity...
zalecono dietę i pokarm leczniczy, który je rozpuszcza...
następnego dnia czekało nas jeszcze USG... na szczęście... kamieni nie ma tylko piasek... struwitowy
chciałoby się napisać... że problem się skończył... ale niestety...
nie smakuje mu pokarm ' mokry '...zjada raptem około 1/2 saszetki dziennie...
suchy też mu nie pasi... chociaż tego troszkę więcej zjada...
veto powiedział, że nie raz jeszcze może się przytkać... czego się strasznie boję... bo znowu go czeka narkoza ...
dzisiaj znowu widzę, że zaczyna się coś dziać... zbyt częste chodzenie do kuwety i to burczenie...
na chwilę obecną wydala mocz ale... nie tak jak powinien... w każdym momencie trzeba być przygotowanym na telefon do kliniki i wizytę w pogotowiu...
już nie będę nawet pisać ile to kosztuje...
nockę mam z głowy...
szkoda, że jeszcze nie wymyślono jakiś tabletek , które rozpuszczały by to świństwo
Niestety... muszę kończyć... bo... jest coraz gorzej
... jednak nie... zrobił... trochę ale jednak... czekamy dalej
mam pytanie do kociarzy... czy ktoś ubezpieczał swoje zwierzęta w mySafety Sp. z o.o. ?
czy są wiarygodni ?
dostałam od nich ofertę ale... jakoś nie jestem przekonana o ich wypłacalności...
to tyle na dzisiaj...
pozdrawiam wszystkich serdecznie