Obserwatorzy

Wszystkie zdjęcia są moją własnością więc proszę nie kopiować ich bez mojej zgody.

wtorek, 29 października 2013

Struwity... z czym to się je ?

Każdego dnia przybieram się do napisania postu i zawsze coś wypada...
tak, tak... zaniedbałam Was ostatnio ale zawsze ' coś ' wypadnie... jak to w życiu i blog idzie na bok...

dostałam trochę zamówień na karteczki świąteczne więc je robię ...
pierwsza wykonana na deseczce inne na papierze







inne prace nie sfocone ...

.....................................................................................................................................

Ponad 2 tygodnie temu mój kocio Bruno ( ten z dłuższą sierścią ) dziwnie zaczął się zachowywać... burczał sam do siebie, był nadpobudliwy, syczał na inne koty... po prawie 2 dniach takiego zachowania schował się do garderoby i nie chciał z niej wyjść...
na początku myślałam, że to może zatrucie... a może zbił sobie nogę ...? w końcu poszłam z nim do veta...
od razu spytał się mnie czy Bruno oddaje mocz....
ha... siadać w kuwecie siadał ale czy sikał ? ... nie zwróciłam uwagi;
Bruno dostał 4 zastrzyki... po godzinie jakby lepiej się poczuł bo już się nie chował ale... zaczęłam obserwować w kuwecie czy oddaje mocz... i... zamarłam... Brunek robił tylko kapelkę...
znowu się schował do garderoby a mi włosy stanęły dęba... dotknęłam jego brzusia... było wielkie jakby coś połknął... a na zegarku godz. 19... co robić ?
zadzwoniłam do kliniki w mieście czy nas jeszcze przyjmą... podejrzenie kamica nerek...

za 20 minut byliśmy na miejscu...
Bruno był ' przytkany '... dostał narkozę; nie mogli go cewnikować bo ma zwężenie ale wkłuli wenflon... mocz ' wylał ' się z Bruna... zrobiono od razu badania... w moczu wykryto struwity...
zalecono dietę i pokarm leczniczy, który je rozpuszcza...
następnego dnia czekało nas jeszcze USG... na szczęście... kamieni nie ma tylko piasek... struwitowy

chciałoby się napisać... że problem się skończył... ale niestety...
nie smakuje mu pokarm ' mokry '...zjada raptem około 1/2 saszetki dziennie...
suchy też mu nie pasi... chociaż tego troszkę więcej zjada...
veto powiedział, że nie raz jeszcze może się przytkać... czego się strasznie boję... bo znowu go czeka narkoza ...

dzisiaj znowu widzę, że zaczyna się coś dziać... zbyt częste chodzenie do kuwety i to burczenie...
na chwilę obecną wydala mocz ale... nie tak jak powinien... w każdym momencie trzeba być przygotowanym na telefon do kliniki i wizytę w pogotowiu...
już nie będę nawet pisać ile to kosztuje...
nockę mam z głowy...

szkoda, że jeszcze nie wymyślono jakiś tabletek , które rozpuszczały by to świństwo

Niestety... muszę kończyć... bo... jest coraz gorzej

... jednak nie... zrobił... trochę ale jednak... czekamy dalej

mam pytanie do kociarzy... czy ktoś ubezpieczał swoje zwierzęta w mySafety Sp. z o.o. ?
czy są wiarygodni ?

dostałam od nich ofertę ale... jakoś nie jestem przekonana o ich wypłacalności...


to tyle na dzisiaj...
pozdrawiam wszystkich serdecznie





sobota, 12 października 2013

czasami trzeba mieć... coś twardego !

Hej...
tradycyjnie ... najpierw robótka ...
mam sporo zamówień świątecznych więc je robię ... co sprawia mi radość...
dzisiaj pokażę kolejną karteczkę wykonaną na drewnie


....................................................................................................................................

Kacper... takie imię daliśmy malutkiej znajdce... już wiemy, że jest to około 7-tygodniowy kocurek;
jak wiecie mieliśmy go oddać do adopcji...
znaleziony w poniedziałek... jak na dachowca miał powodzenie ... już we wtorek  otrzymałam parę telefonów od osób zainteresowanych , żeby go mieć...
i tu zaczynają się schody ...

mieć czy to znaczy kochać ?
kochać czy to znaczy troszczyć się o jego bezpieczeństwo ?
bezpieczeństwo czy to znaczy, żeby go w przyszłości wysterylizować ?

powiem Wam, że pierwszy raz chciałam oddać kociaka i... cholera... nie nadaję się do tej roli... do rozmów w sprawie adopcji...jestem za miękka... nikt nie przygotował mnie do takiej sytuacji;
a to kociak miał być niesterylizowany bo Pan domu ma takie poglądy a nie inne a to jeszcze inne pieprzoty...

w końcu umówiliśmy się na spotkanie ... i co ? ano to... że oddałam kociaka, podpisałam umowę adopcyjną z jedną młodą osobą,  wyszłam z łzami w oczach ... a za 10 minut mój M niósł kociaka pod pachą z powrotem do auta  i powiedział... KONIEC... Kacper jest  nasz ~!!!!
nie chcę się rozwodzić publicznie co i dlaczego... napiszę tak... nie powinnam była go zostawiać...

najważniejsze, że mam to już za sobą... i czyste sumienie, że kociak szczęśliwy w domu ( strasznie płakał jak wsadzałam do transportera wioząc go do niedoszłej adopcji ); na dodatek ... chyba z nerwów dostał biegunki... bo już mu przeszła ...
ten koszmar jest już za nami... ot teraz  możecie mnie nazywać... pięciokotem !  ... hihi

już wiem od czyjej kotki jest Kacper... od sąsiada...
... wiedziałam... tylko od niej są kociaki o długiej sierści...
tyle, że sąsiad nawet nie wie, gdzie się okociła < w zupełnie innym miejscu i oddalonym od jego posesji >
czy w ogóle się okociła bo potrafi kocić się 3 razy do roku !!!
umoralniać go też nie będę ... z takich a nie innych przyczyn ...

od pierwszego wejrzenia Kacpra pokochała Kiara ( kotka znaleziona parę miesięcy temu )... matkuje mu ile wlezie... tym samym dała spokój innym kotom;
w domu pojawiła się też nowa ' zabawka '...





a tak wygląda stołówka ... trochę sporo tych miseczek


Kacper w całej okazałości ... w rzeczywistości futerko  ma grafitowe

....................................................................................................................................

Dla zainteresowanych wklejam wzór samplera składający się z 2 części ...



Serdecznie witam nowe obserwatorki i dziękuję wszystkim za słodkie komentarze...
pa




poniedziałek, 7 października 2013

Kocie maleństwo

Na dzień dobry... moje dłubanki
serducha na choinkę ...

....................................................................................................................................

Wracając rano ze sklepu zauważyłam małego kiciaka... z dużym wysiłkiem wchodził  po schodach do banku...
usiadł skulony w kąciku ...
miałam spore zakupy więc pobiegłam do domu i poprosiłam M by go zabrał do domu... no bo przecież zaraz ktoś może go rozjechać...
i... mam maleństwo w domu...
kicio ma zaledwie 4-5 tygodni - nie więcej... głodny i spragniony...
jest śliczny i długowłosy... taka puchata  kulka ...

zrobiłam wywiad... kocio jest niczyj... ponoć okociła się jakaś kotka obok bloków i są gdzieś jeszcze minimum dwa takie maleństwa...
z tego wniosek, że będę je łapać...
jak tego nie zrobię... nikt też nie zrobi...

kocia rodzinka zaakceptowała maleństwo... nikt ze starszyzny nawet nie syknął... sunia również grzeczna ...
Kiara szaleje z zachwytu... nieustannie adoruje maleństwo... i niekończąca się zabawa...
teraz kicio śpi...
piszę Kicio bo płci jeszcze nie widać..
rozmawiałam z fundacją Kotkowo... będziemy szukać maleństwu dobrego domku... ma duże szanse na adopcję ...
trzymajcie kciuki !!!



 ...................................................................................................................................

Dwie ostatnie noce były na plusie ... za dnia też ciepełko więc robię porządki w ogrodzie...
przede wszystkim rabaty ( podwyższone ) na warzywniku...
drewno lepiej się prezentuje ale niestety ma swoją gwarancję czyli po 4 latach trzeba zmieniać...
bloczki, których użyłam na pewno są solidniejsze i  wystarczą na dłuższy czas ...



Ogród mieni się kolorami



....................................................................................................................................

Dzisiaj wrzucam wzorek krzyżykowy na igielnik


Miłego tygodnia wszystkim życzę !!!

wtorek, 1 października 2013

Jesienne wypocinki

Za oknem brzydka jesień a robótki powstają u mnie zimowe...oczywiście nie wszystkie ale w większości...
zimowe bo długo się je robi a wiadomo, że przed świętami co innego jest do zrobienia  jak też i  dlatego, że lubię bajeczne obrazki ...



Karteczka na drewnie ...


...............................................................................................................................

Jakiś czas temu otrzymałam prezencior od Brydzi ...
ładniutkie kartki scrapkowe, drewniane kociaki  + śliczną, starą papeterię ...
Brydziu dziękuję !


....................................................................................................................................

Jutro młodszy synek ma urodziny  ( imprezka w sobotę ) ... a  dzisiaj pierwszy dzień poszedł na studia ... jak będzie się uczył - czas pokaże ... ale ... chyba mam lekkiego  ' pietra ' ...

....................................................................................................................................

jak widzicie mało dzisiaj jestem rozmowna a to za sprawą sennej pogody ... chyba mi się udzieliła ...

wracając do papryki pokazanej w poprzednim poście ... kupiłam sadzonki, papryka jest już wysuszona < pokrojona w małe cząstki i ... wydrylowana z nasionek ... także nie mogę nikomu ich podesłać ... bo nie mam;

na zakończenie mojego , dzisiejszego, ślimakowatego posta ... wzorek na krzyżyki


Dziękuję za miłe komentarze ...i do następnego razu ...

Różyczki  dla Was