Obserwatorzy

Wszystkie zdjęcia są moją własnością więc proszę nie kopiować ich bez mojej zgody.

niedziela, 27 września 2015

Grzyby i osy

Dzień doberek

Ostatnie moje dłubanki; część z nich była wyszyta w ubiegłym roku a zszyta dopiero teraz; tak to jest jak się wrzuci do szuflady i się zapomni



i butelczyna



Mam chętkę na grzyby !
byliśmy z synem parę razy ... fakt nazbieraliśmy dużo maślaków i 1 borowika;
jak na Podlasie to nędza... jednakże dopiero od 2 dni padało w miarę konkretnie więc może jutro uda się więcej nazbierać;
za to .... !!!!

idzie Asiencja przez las z kijkiem ( potrzebny do usuwania pajęczyn ); w jednej ręce koszyczek w drugiej telefon bo akurat zadzwoniła znajoma; ot takie babskie gędelapienie... ale jakże rozkojarza !!!
i tak gadając przez telefon, patyczkiem trąca to mech to kamyczek, to gałązki...
o ! a to co leży białego... ni to grzyb ni to szkielet ?
może gdyby nie ta rozmowa nie zwróciłaby na to coś  uwagi... ale... patyczkiem delikatnie trąciła... to coś białego się zawaliło i...wyleciało setki os !!!!!!!!!!
brrr... jak o tym pomyślę to nadal słabo mi się robi... rozłączyłam się a dopiero potem uświadomiłam sobie, że to był ' domek ' os... tylko jak zajarzyłam to dziesiątki ich siedziały już u mnie na cieniutkim dresie;  jak dobrze, ze w sumie zaatakowały mnie od dołu a nie np. twarz... co było dalej wiadomo; popędziłam w stronę auta wołając syna... odganiałam osy ale... niestety.... od razu przybrały pozycję do ataku: stan embrionalny + dupska z żądłami w moje nogi... syn pomógł w ich odczepieniu ...
ile mnie użądliło ? nie wiem... pewnie z parenaście sztuk...
wsiadłam do auta; do domu było 20 km... słabo zaczęło mi się robić; czułam jak puchnę ( znaczy się nogi, tyłek ); jechaliśmy do domu... moje odczucia ? siedzenie na igłach...w domu zauważyłam paro centymetrowe bąble... po paru godzinach organizm zaczął je wchłaniać... wieczorem trzęsło mnie okrutnie - dobry znak !!! organizm się broni... po 6 dniach zostało mi tylko wspomnienie i... silne swędzenie...
i nauczka na przyszłość...!!!
jestem alergiczką ale parę razy byłam już ukąszona przez pszczoły i nic mi się nie działo więc i tym razem < mimo strachu > czułam, że nie powinno mi się coś złego stać... chociaż z drugiej strony dużo ukąszeń robi swoje...

parę fot z ogrodu







Udanej niedzieli życzę...
buźka



sobota, 12 września 2015

Sprawozdanko

Hej
zimne noce, zimne poranki mnie witają prawie każdego dnia;  w sumie wolę się cieplej ubrać i normalnie funkcjonować niż w upały;
ogród delikatnie przygotowuję do zimy bo i tak mało co kwitnie;
oprócz cebuli zerwałam wszystkie warzywa-niedobitki;
zerwałam jabłka ; rozmiar nie taki jak bym sobie życzyła ale ważne , że chociaż tyle ich było czyli kosz...


a co mnie ucieszyło ? zbiór brzoskwiń... równiutko 11 kg z drzewka; to najobfitszy zbiór jaki miałam dotychczas


Z robótkowych rzeczy takie oto dłubanki...






A kociaki znalezione przeze mnie w lipcu rosną jak na drożdżach; nie widać domku dla nich... co prawda miałam jedną chętną na trójkę maluchów jednak nie spełniała moich wymogów; chciała je do gospodarstwa jako koty żyjące na podwórku do tego miały się rozmnażać... nie po to dmucham i chucham by biedaki w zimie pałętały się głodne po podwórku; co do rozmnażania to w ogóle nie ma o czym mówić... tyle biedactw chodzi na tym świecie, że kolejne nie są potrzebne...

Fruzia


Rafik


Kajtuś ( z przodu )


Z dobrych ostatnich zdarzeń jest takie, że byłam na komisji Rady Gminy w sprawie programu Ochrony Zwierząt w mojej gminie ( na dzień dzisiejszy go nie ma ) ; przedstawiłam swój punkt widzenia a jak będzie zobaczymy w przyszłym roku przy głosowaniu; 

a ze złych... to, że wczoraj rozwaliłam palec ( kciuk ) i to tak konkretnie... boli na dodatek ciężko mi wykonywać  pewne prace ... pisać też ciężko.

Zaczęłam też  przemalowywać meble ... te walnęłam na delikatną wanilię... nie wiem jak Wam ale mi... naprawdę się podobają... na zdjęciu jeszcze nie do końca pomalowane



kwiatuszki dla Was...jesienne bo są to Zimowity


pa... idę zerknąć co u Was słychać