Obserwatorzy

Wszystkie zdjęcia są moją własnością więc proszę nie kopiować ich bez mojej zgody.

środa, 28 września 2011

Dziękuję...

W pierwszych słowach dziękuję Małgorzacie ( z Dwanaście kotów ) za cudną bransoletkę...jest to mó pierwszy, blogowy prezencior. Awizo przyszło wczoraj a dzisiaj przesyłka została odebrana. W pięknej kopercie z kwiatkami i w ładniutkiej, materiałowej ręcznie robionej kopertce .
Oto prezencior a Gosi przesyłam cmokadła...

A nasza nowa kotka szaleje...normalnie ADHD...hihi
ogon do góry i bryka jak zając po całym domu; wielką radochę sprawia jej bieganie po schodach; młodszy kocurek Bruno już robił z nią tzw. noski czyli kocie buziole...
póki co jakoś słabo je ale to chyba dlatego, że nie ma czasu; ze swojej kuwety nie korzysta woli kocurkową a kocury oczywiście mają wielkie oczy ze zdziwienia, że ktoś na to się odważył.
Tej nocy spała ze mną w odzielnym pokoju, żeby dobrze wypoczęła. W końcu ktoś mruczał mi pod nosem < M jakoś nie chce tego robić...hehe >.
Najbardziej jednak przypadł jej do gustu mój młodszy , 18-letni syn Patryk.
Niesamowite jak się do niego łasi. Pańcio też kocha naszą damulcię...a jedyna sunia jak zwykle matkuje wszystkim kociakom !

Jeśli ktoś ma ochotę poczytać co nasza Kida w swym krótkim życiu przeszła zapraszam - temat o Kidzie założyła jej Pańcia z rodziny zastępczej; temat był troszkę inny < dzisiaj zmieniony ale reszta pozostała bez zmian,
oto link http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=128780

Co do robótek ręcznych to coś tam robię...przecież za niedługo jest losowanie mojego pierwszego Candy...

wtorek, 27 września 2011

Z ostatniej chwili...Kida

Parę godzin temu adoptowałam kolejne kocię...na imię ma Kida ; nie ma jednego oczka i jest chora ( słabe wchłanianie pokarmu ) musi przestrzegać diety ( czasami ) i być pod stałą opieką weterynarza.
Jest słodka, rozkoszna i odważna. Zobaczymy jak moje kocury z nią się będą integrować...w porównaniu do nich jest o wiele mniejsza;
koteczka jest wysterylizowana i ma około roku < może trochę mniej > a tak naprawdę wiek nie jest znany.
Teraz chodzi po całej chatce i wącha...dosłownie wszystko;
życzcie mi powodzenia...póki co wklejam dwie foty bo nie chcę jej stresować.

sobota, 24 września 2011

Sobota...

Lubię sobotę zwłaszcza, gdy jest ciepła, słoneczna a ja nie muszę się nigdzie spieszyć.
Tu, gdzie mieszkam nie ma żadnych ryneczków, większych sklepów więc nie grozi mi wczesne wstawanie z tego tytułu. Jak spędzę ten dzień zależy tylko i wyłącznie od moich planów. Najlepiej lubię tzw. nic nierobienie to znaczy robię wszystko ale bez pośpiechu i w różnych kolejnościach popijając kawusię i od czasu do czasu zajmując się robótkami. Nie muszę robić makijażu, chodzę w dresowych portkach i jest mi tak bardzooooo dobrze.
Wstyd się przyznać ale mieszkając już dwa lata w nowym domciu doszłam do wniosku, że nawet nie wiem jaka temperatura w nim panuje. Będąc ostatnio w moim ulubionym sklepie wpadł mi w moje łapki taki oto vintagowy termometr...


Ostatnio nabrałam ochoty na zrobienie serwety z elementów...na próbę zrobiłam małą bo około 30 cm długości i doszłam do wniosku, że niestety nie pasuje mi łączenie poszczególnych kwiatków bo widać od spodu nitki. Muszę szukać nowego wzoru.
Próbną pokazuję -oto ona...

Przy okazji pokażę deseczkę, która mi walała po kątach a dzisiaj zawisła na ścianie...znany wzór decoupagowy lawendy...


 i...jedyne, przedwojenne ( wg. moich obliczeń lata trzydzieste ) zdjęcie mojej babci z siostrą ( trzeciej osoby nie znam ; być może jakaś kuzynka ) w ramce też z decu...

A teraz uciekam do zajęć...miłego weekendu Wam życząc.

niedziela, 18 września 2011

Zbiory

Słońce świeci - mimo to wcale nie jest mocno ciepło. U mnie już noce na małym minusie. Koniecznie muszę się sprężyć z ostatecznymi pracami w ogrodzie. Wczoraj zerwałam ostatnie warzywka : marchew, pietruchę i pora. A mam jeszcze mnóstwo cebul kwiatowych do posadzenia nie wspominając o wyłożeniu folii ogrodowej coby zielsko nie rosło. Wyrwałam też definitywnie cukinię ; kwitła i kwitła dając nowe owoce.
Stoi w koszach i zastanawiam się co mam jeszcze z niej zrobić ?




Nazbierałam też pomidorów i papryki, która w tym sezonie rośnie w gruncie.


Rajskie jabłuszka zostawiam na przekąskę ptaszkom w chłodniejsze dni.


Z winogron zrobiłam nalewkę i sok.


A kocurki wygrzewają się w słońcu.


Natomiast na uspokojenie zestresowanej mej duszy zaczynam robić dekoracje świąteczne.

Miłego wypoczynku życzę.

środa, 14 września 2011

Mam " stresa "

Ostatnimi czasy wszystko mi na łeb się wali...dosłownie z każdej strony. Jestem zawalona terminami, które spadły na mnie jak meteoryt ( a tego nie lubię )...
co tu dużo pisać ...wszędzie jest coś nie tak jak trzeba;
sytuacja taka trwa już trochę i mimo mojej silnej woli czuję jak dopada mnie STRES...wielki, olbrzymi ! a może mam doła ? nie wiem...
pogoda za oknem też nie sprzyja poprawie samopoczucia; wieje okropniście....

a to moje ostatnie wypociny - serducha zrobione specjalnie na kominek ( na święta BN ) a zawieszka...gdzieś powieszę ( znowu musiłam przykleić napis bo ręka z wściekłości się trzęsie i nie szło pisać )




Na dodatek ostatnio mam problemy ze wstawianiem fot na blogu. Wyskakują mi nie wiem czemu 2 przeglądarki a potem ładuje, ładuje a...foty jak nie było tak i nie ma.






wtorek, 13 września 2011

Anielsko...

Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać.

Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.

czwartek, 8 września 2011

W biegu...

Właśnie tak...ostatnio wszystko robię w biegu, śpię po parę godzin i są takie momenty , że za dnia chodzę jak błędny rycerz; mimo to i tak coś tam dziubię...gdybym mogła to w każdym miejscu o każdej porze...normalnie nieuleczalna choroba...
zastanawiam się dlaczego człowiek musi iść spać...ile czasu można dodatkowo zaoszczędzić bez spania a ile fajnych rzeczy można zrobić ...hihi
moje nowości



sobota, 3 września 2011

Jak dobrze wstać skoro świt....

     Przekornie napisałam taki tytuł postu; wcale nie miałam zamiaru wstawać w sobotę o 6 rano tym bardziej, że poszłam spać parenaście minut po 2 w nocy.
Jednak co zrobić kiedy sunia zaczęła niesamowicie szczekać...tak wkurzała swym jazgotem , że musiałam swoje 4 litery podnieść z wyrka -  niestety oprócz mnie nie było innego chętnego do zobaczenia co się dzieje .
Totalnie zaspana poczłapałam do kuchni i ...nastąpiłam na coś mokrego; pomyślałam - zlała się małpa jedna; wzięłam papierowy ręcznik i...znowu wlazłam w innym miejscu w coś mokrego. Otwieram bardziej oczy a tam...kałuża na 4 metry kwadratowe ; pomyślałam: cholera a to co...kocurki też nie poszły do kuwety...jakiś bunt ?
poszłam po mopa...wracam...patrzę na stół - wszystko z niego kapie, serweta mokra, krzesła też a to...arbuz wyciekł - prawie cały. Przedwczoraj kupiony ( jeszcze nietknięty ) leżał na stole; widocznie młodszy kocurek wbił swojego paznokcia i...poleciał sok. Oczywiście do zwierzaków nie mam pretensji a raczej do sklepów , gdzie takie gówno sprzedają. Po uporaniu się z arbuzowym sokiem mój nerw był z lekka naruszony i nie było mowy o wracaniu do wyra.
Właśnie piję drugą kawusię, starsza latorośl pojechała na uczelnię do swojej promotorki, M dopiero co wstał a młodsza pociecha jeszcze śpi. Zwierzaki rządzą w ogrodzie...
Promienie słoneczne włażą do domu więc wnioskuję, że szykuje się pięknista sobota...i niech tak zostanie.
No ...po moich porannych żalach wklejam foty ostatniego, mojego decu natomiast ostatnia pozycja zrobiona  parę miesięcy temu.
Miłego wypoczynku wszystkim życzę !