Obserwatorzy

Wszystkie zdjęcia są moją własnością więc proszę nie kopiować ich bez mojej zgody.

środa, 28 grudnia 2011

Do siego roku 2012

... Trzeźwego przeskoku do Nowego Roku,
A w Nowym Roku organizmu silnego,
Mózgu chłonnego i serca zawsze kochającego ...


Święta szybko minęły chyba nawet zbyt szybko...zostały jak zwykle wspomnienia a może to już historia ?
miałam coś tam namazać w piątek przed wigilią ale...niestety czas gonił a pracy w kuchni było jeszcze sporo...najważniejsze, że  wyrobiłam się ze wszystkim; prawdę mówiąc po podzieleniu się opłatkiem dosłownie padłam na fotel ...jednak zmęczenie szybko przeszło a potem to już tylko rodzinne gaworzenie;

oczywiście jak co roku było mnóstwo prezenciorów; robimy je zawsze wszyscy dla wszystkich wobec czego niezły tłok panował pod choinką tym bardziej, że wcale nie należy do największych; o dziwo prezenciory trafione w 100 % a to dlatego, że wcześniej robione są listy chciejstw co wcale nie znaczy , że wszystkie są spełniane...hihi
była też niespodzianka dla mnie od synów czyli anioł do mojej kolekcji ( ten obok serducha );


W tym roku jak nigdy dotąd otrzymałam aż ... 34 świątecznych pocztówek; każda inna i piękna w swoim rodzaju...oto jedna z nich...a wszystkim darczyńcom bardzo dziękuję za wspaniałe życzenia a przede wszystkim za pamięć...


natomiast wczoraj...był prawdziwy dzień bezczynności a raczej błogiego nicnierobienia...dlatego też poczyniłam  < coby nie wyjść z prawy > takie tam sobie decu na glinianym ( ręcznie wypalanym ) dzbanie znalezionym a raczej zauważonym w kącie...


Jeszcze raz życzę wszystkim blogowiczom < i nie tylko > szampańskiej zabawy w Sylwestra ... do zobaczenia w Nowym 2012 Roku !!!!!!!!!!!!!

środa, 21 grudnia 2011

Mam go...

Orbituję po Waszych blogach , podziwiam świąteczne dekoracje a u mnie...no cóż...pomalutku ale już bez większego stresu.
W poniedziałek przyjechała ekpia i skręciła mi do końca kredens < jeden problem z głowy >, w tym samym dniu druga ekipa wyczyściła mi dywany i wypoczynek < drugi problem z głowy >; dzisiaj podpisany został protokół z kontroli < trzeci problem z głowy >...tak więc widzicie, że i u mnie zrobiło się świątecznie mimo, iż w domu jeszcze tego nie widać ale...mam parę dni na doprowadzenie wszystkiego do końca.
Nie ma jak psychiczny luzik...

... za gary tak konkretnie biorę się dopiero w piątek; wyniosłam to z domu rodzinnego; w tym roku nie piekę mięs - M zrobił tzw. swojskie zakupy. Nie wiem czy wiecie ale Podlasie słynie z bardzo smacznych, swojskich wyrobów wędlin i w stosunku do innych miast w naszym kraju ceny są naprawdę przystępne.
Najważniejsze zakupy już poczyniłam, jutro wlecę jeszcze do jakiegoś molocha po końcówkę przydasi ( kulinarnych ) na święta...i nic tylko pichcić i upajać się zapachem potraw.

Na te święta pierwszy raz kupiliśmy świerczka srebrzystego - ukorzenionego w ogromnej donicy. Zazwyczaj mieliśmy choinkę ponad 3 metry tym razem jest około 2 . Z wyglądu też nie jest równa i nie jest zgrabna a to dlatego, że sugerowałam się tylko i wyłącznie, żeby pasowała mi potem w ogrodzie. Wszystkie inne , które u mnie rosną są prościutkie, zgrabniutkie a zawsze podobały mi się takie inne, nierówne bardziej tajemnicze...więc wybór padł na tę...

No i coby nie było nudnawo wklejam parę świątecznych fot + mój kredensik...
do zobaczenia...może w piątek ?
przyjemnego pichcenia życzę...





piątek, 16 grudnia 2011

Mało czasu...

Mało czasu zostało do świąt a ja dalej w lesie; meble w większości ustawione i powieszone ( w środę zjawiła się ekipa ; wywiercili otwory na rączki jak też wycieli w blacie piękny kwadrat na płytkę elektryczną ). Został tylko kredens do złożenia; w poniedziałek mają przyjechać z dodatkową dechą i zrobić tak jak trzeba logiczne więc  , że porządku do końca nie mam.

Robiąc świąteczne zakupy fundnęłam w końcu kojce swoim futrzakom ...chyba są zadowolone z nowego spanka...
widzicie jakie grzeczne ...hihi

Parę dni temu otrzymałam niespodziewajkę od Ewy ...zobaczcie jakie cukierasy mi przysłała...wspaniałe skarpety z motywem kota , wyszywanka ( po świętach wyszyję ) też z kotkami - trzema, słodziuchna do wyszycia zakładeczka , wspaniała rękawica kuchenna - ciacho/piernik...nawet pocztówka w moim kochanym stylu ...
Ewo - wielkie dziękuję ...przyznaję się bez bicia - nie byłam do końca grzeczna...hehe






Natomiast dzisiaj otrzymałam od Beatki lniany woreczek, który przesłałam jej < z pełną premedytacją > i zwielką prośbą o nadruk...zobaczcie jakie cuda poczyniła na nim...
Beato - ściski wielkie ode mnie; jestem przeszczęśliwa z Twojej pracy !!!


Święty w tym roku jest dla mnie zbyt szczodry...
listonosz dwa razy dziennie potrafi przynosić paczuchy... M zaczyna  się martwić czy aby w słusznym celu...hehe

oto śliczności od mojej sympatycznej koleżanki Eli z forum ogrodniczkowego... w zawiniątku wędzony łosoś...pychota ! pierniczki też dostałam ...


A to niespodziewajka od Ani ,  która rozpieszcza mnie parę razy do roku... z zawodu nauczycielka ...czy jest to pedagogiczne podejście do sprawy ? chyba nie do końca...hihi


Mam nadzieję, że dobrniecie do końca postu...miłego sprzątańska !

wtorek, 13 grudnia 2011

Totalna załamka

Szczerze mówiąc nie miałam wcale ochoty dzisiaj cokolwiek napisać ; jestem PRZYBITA...przywieźli mi wczoraj meble kuchenne ( montaż nasz bo za dużo sobie liczyli za usługę ) i...totalna załamka;

kolorostycznie jest wszystko tak jak trzeba...patynka bardzo mi się podoba ale...nie ma otworków na rączki ( dołączona była do zamówienia ), brak wyciętego w blacie kwadratu na płytkę elektryczną pomijając fakt, że szafka była za ciasna ( rozkręciliśmy całą i  piekarnik został wciśnięty ) , miał być kredens a to co dostałam to luźne szafki do montażu na ścianę...i wiele innych niedociągnięć o których nie chce mi się nawet pisać...nie spałam całą noc...nerw mnie dalej szarpie bo w domu mam okropny syf...

dzisiaj M z samego rańca pojechał składać reklamację; została przyjęta i ponoć jutro mają przyjechać i cokolwiek zrobić...a kredens do przeróbki i znowu czekanie a święta tuż-tuż.
Brak słów...a miało być tak fajnie...
takie widoki mam teraz w kuchni



tylko kociaki mają radochę

pochwalę się też uroczą niespodziewajką od Gosi ...jedyny promyk mojego, wczorajszego dnia

Małgoś bardzo Ci dziękuję...obrazek z dziewczynką i aniołkiem cudny !!! i aż tyle serwetek do decu...a grzańca to chyba dzisiaj wypiję ...

i to na tyle nowości...idę dalej pałętać się między gratami...

czwartek, 8 grudnia 2011

Coraz bliżej święta...

Marazm , totalny marazm...święta na nosie a u mnie nic nie zrobione. Jedyna dobra wiadomość to ta , że meble kuchenne powinni przywieźć w poniedziałek a niekoniecznie dobra to taka , że w pracy mam PIP...niby wszystko gra ale trzeba ślęczeć nad papierami i jestem już totalnie wymęczona;
nawet latarenka kupiona ostatnio przestała mnie cieszyć...a powinna.


listonosz codziennie przynosi mi paki , paczusie, listy - dowody pamięci od moich przesympatycznych koleżanek, za które bardzo dziękuję.
takie cuda dostałam...


 

sobota, 3 grudnia 2011

A śniegu ... dalej nie widać

Miałam dzisiaj iść do pracy jednak zdrowy rozsądek przeważył i zostałam w domu;
do świąt w sumie nie tak dużo zostało a śniegu jak nie było tak i go nie widać; patrzę zza okna na ogród i wkurza mnie totalnie...trawa rośnie , wszystko jakieś takie szare i brzydkie i nienaturalne...chcę śniegu i już !
do połowy dnia chodziłam jak zjawa...na nic nie miałam ochoty; jeszcze te meble kuchenne...wciąż czekam i czekam...od poniedziałku zaczynam molestować firmę codziennymi telefonami...może takie postępowanie coś da ... no bo co...mam czekać do Wigilii na ich zmiłowanie ?
w rezultacie umyłam kuchenne okno...bo małe i szybko się je myje...powiesiłam na górze okna zazdrostkę kupioną bodajże na Pchełkach a na dole...swoją w tym tygodniu ukończoną...niekoniecznie motywy pasują do siebie bo...na górze gwiazdki a na dole róże ... ale nawet to mnie dzisiaj szczególnie nie wzrusza...



w tym tygodniu przypomniałam sobie, że w spiżarce kisi się winogronowa nalewka...zalana ponad dwa miesiące temu...przecedziłam i przelałam do karafki...mówię Wam...jeden kieliszeczek i...brykum-kikum...hihi
wyszła mi prawdziwie ognista woda....samymi winogronami można się upić...



dla polepszenia humoru wzięłam się za kominek...póki co przymierzam się jak go ozdobić...tradycją jest, że stawiam na nim kartki świąteczne otrzymane od koleżanek i przyjaciół...a naprawdę przychodzi ich trochę...


dobra...koniec zrzędzenia...muszę szukać przepisów na ciasteczka i pierniki...
i zerknę co u Was słychać nowego

czwartek, 1 grudnia 2011

Na szybciora...

Oto moja kocia rodzinka w komplecie; od lewej : Kida, Bruno i Nero. Każdy z nich ma swoją miseczkę i każdy - zazwyczaj - tylko ze swojej pałaszuje.

A to jest serwis ( prezencior ślubny mojej mamy z początku lat sześćdziesiątych )...skitrałam do siebie oczywiście za pozwoleniem mojej rodzicielki; niestety zostały tylko 4 filiżanki, 2 spodeczki, mlecznik, cukiernica poobijana i dzbanek; ponoć bardzo wpadł mi w oko jeszcze w dzieciństwie dlatego też i tak mało go jest na dzień dzisiejszy...hihi
jest to serwis w sam raz na espresso bowiem filiżaneczki naprawdę są małe.


Otrzymałam też wczoraj trochę robótkowych przydasi...starych przydasi; nicie do haftowania Ariadna z Łódzkiej Fabryki Nici H. Sawickiej i płótno/len w pięknym, naturalnym  kolorze ; teraz mam zagwostkę ...na co przeznaczyć a naprawdę jest tego sporo...na focie tylko malutki, okrojony kawałeczek...

" Nudząc się " wypróbowałam inny len - malowany - wykonując takie tam sobie serducho...