Dzień doberek !
dzisiaj pokażę dwie kolejne bombki...
jedna zrobiona dla małej kociary czyli mojej jedynej siostrzenicy...
niestety ciemność za oknem to i zdjątka nie najlepszej jakości... mogłabym robić z fleszem jednak decoupage i flesz... do siebie nie bardzo pasują;
z jednej strony koteczki a z drugiej dzwoneczki; naszpikowana perełkami, które wieczorem przy blasku świec lub lampek pięknie się mienią.
i druga bombeczka...również z perełkami... i z widocznym... niewyschniętym jeszcze klejem...
Ostatnio dwie noce miałam na minusie... naprawdę było zimno... do tego ten wiatr... niby nie duży ale jakiś arktyczny... kociaki w ilości sztuk 5 ( dla tych, którzy nie wiedzą jeszcze ile ich mam ) w większości czasu śpią...
a dwa moje dochodzące... jeden nadal w garażu a drugi w pomieszczeniu obok;
Zeus... tak upodobał sobie miejsce przy piecu, że nawet nie ma ochoty wychodzić na dwór wtedy kiedy jest naprawdę ciepło... pierwszy raz zetknęłam się z takim przypadkiem, że kocio leży cichutko... oby go tylko nie wyrzucić na dwór... co znaczy mieć swój własny kąt...widocznie w swym długim życiu swoje już wymarzł...
a teraz kwestia jedzenia... moje koty chyba zaczynają przesadzać ... gdyby mogły... jadłyby non-stop ! normalnie jakiś koszmar ! nie wyrabiam się na zakrętach z kupowaniem im pokarmu;
ostatnio dostały prezencio... paczkę - szczęśliwkę ( hihi )... od mojej siostry... to była radość...kotów... i nie ukrywam... że moja również !
a teraz smutna wiadomość...
kociczka sąsiadów, która wpadała często do naszego ogrodu... Julcia... niestety jest już za Tęczowym Mostem...jak zginęła... nie wiadomo... nie było widać oznak potrącenia przez auto mimo, że leżała na poboczu jakieś 10 metrów od bramy na moją posesję...
to już jest 3 kotek w ciągu sezonu, który nie przetrwał... a drugi, który zginął nie wiadomo jak...
podtrzymuję moją tezę... najprawdopodobniej ktoś je truje...
na focie: Julka z Filipkiem... ( rodzice mojego Kacperka )
często się razem bawili... mieli też wspólne dzieci... m.innymi Jaśka...
niestety ... cała trójka...bezpowrotnie odeszła... do lepszego świata...
została jedynie Małgosia ...
widać... że jest smutna... nie ma z kim się bawić... nadal wpada do mnie na małe co nieco...
fota wygrzebana z ubiegłego roku...
... i... jak to jest w życiu... jedno umiera a drugie się rodzi...
Małgosia... została mamą... nie wiem ile sztuk kociaków w sumie było czy jest ale... jedno jest szczególne bo... toczka w toczkę... mały Jaśko... wiem też, że najprawdopodobniej ( mimo wielu chętnych na niego ) zostanie w domu... czyli po sąsiedzku...
zdjęcie zrobione z... doskoku
a to jest stare zdjęcie Jaśka...
............................................................................................................
Wczoraj była u nas mała uroczystość... parę dni wcześniej mój młodszy synek skończył 21 lat...
a za parę dni starszy ... też będzie miał... urodzinową uroczystość...obydwaj rodzeni w październiku...
to jest wyczucie czasu ?
z tej okazji...jako, że stałam się ( niechcący ) kociarą...serwuję dla Was... winko... z kotem w roli głównej
Na zakończenie... trochę ogrodu
Pozdrowienia dla Was...
pa