Obserwatorzy
Wszystkie zdjęcia są moją własnością więc proszę nie kopiować ich bez mojej zgody.
niedziela, 7 lipca 2013
Nowy domownik - Kiara
Przenosząc się z miasta na wieś ( 4 lata temu ) chcieliśmy mieć kotka...
nie wiedzieliśmy a raczej nie zakładaliśmy z M, że będziemy mieli ich więcej tym bardziej, że mieliśmy już sunię...
W sobotę ubiegłego tygodnia czyli 29 kwietnia będąc przy domu usłyszałam miauknięcie... myślałam, że to moja Florka...
podeszłam do płotu graniczącego z sąsiadem, zerknęłam i... ujrzałam prześliczne , smutne oczęta małego kiciaka ...
ze względu na to, iż rzadko spotykam dzikie koty od razu pobiegłam do domu by dać małe co nieco na ząbek + mleko... widziałam, że małe stworzonko jest bardzo spragnione i wygłodzone...
Po małym wywiadzie z sąsiadami dowiedziałam się, że parę miesięcy temu na ich posesji okociła się kotka ( chyba jest przez kogoś dokarmiana parę ulic dalej )...
... a to maleństwo to jej potomstwo...
na początku myślałam, że mieszka właśnie za płotem u sąsiadów ... często chowała się pod beczkę ... później jednak okazało się, że błąkała się po paru ulicach...
do nas a raczej pod płot przychodziła raz albo dwa razy dziennie na posiłek...
M stwierdził, że jak kotka nie złapiemy to będziemy mieli na sumieniu ... bo pewnie zginie pod kołami samochodu...
w środę była akcja... jedzonko postawiłam po naszej stronie płotu i... maleństwo głodne przeszło pod płotem... złapałam i szybciorem zaniosłam do domu...
niesamowicie dzika koteczka z całkowitym brakiem zaufania do ludzi...
obejrzałam ją... ma obdrapaną nóżkę wręcz łysą od wewnątrz, na boku też ...
w czwartek przyszedł veto i powiedział, że może to być grzybica... dał maść i tabletki odrobaczające ( nie chciałam jej stresować bolącym zastrzykiem tym bardziej, że sama skóra i kości );
przez parę dni widziałam smutek w jej oczach... na początku myślałam, że jest to stres jednak zauważyłam coś dziwnego... kotka oprócz załatwiania się w kuwecie ... nie chodziła a leżała...
już wiedziałam, że ma coś z nóżką...
wczoraj pojechaliśmy do jednej z lepszych lecznic dla zwierząt... całkowicie została przebadana włącznie z RTG i... niestety...czeka ją operacja ( we wtorek )... ma zwichnięty staw biodrowy;
najprawdopodobniej została potrącona przez samochód lub przetrącona przez człowieka...
wyczyścili jej uszka, zaaplikowali lekarstwo od świerzba; otrzymała też zastrzyk przeciwbólowy + tabletki na dwa dni...
i co...? wczoraj wieczorem nie ta kicia... zaczęła bawić się piłeczką, widać radość w oczętach !!!!
nazwaliśmy ją Kiara... oczywiście ma kwarantannę i mieszka w osobnym pokoju, do którego to pozostałe kociaki nie mają wstępu na dzień dzisiejszy...
tak wyglądała po złapaniu i przez kolejne dni do wczoraj ...
taka ... jest dzisiaj...
Na zdjęciach wygląda na dużą koteczkę... w rzeczywistości ... mała chudzina ( orientacyjnie może mieć ok. 3 - 4 miesięcy )... jednak naprawdę przytyła !!!!
a to jej biedne nóżki...
....................................................................................................................
... dla wielbicieli sielskich widoków - Malwy z mojego ogrodu ...o których więcej napiszę w następnym poście
.......................................................................................................................
Co do ... utworzenia Akademii... prace trwają... będzie utworzony blog...
o wszystkim zostaniecie powiadomione !
dziękuję za tak liczny odzew ...
.........................................................................................................
Sympatycznej niedzieli życzę !!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Sympatyczne futerko :)
OdpowiedzUsuńWzajemnie miłego dnia
...skądś ja to znam ,a kicia taka śliczniutka
OdpowiedzUsuńi chyba już od Was nigdzie nie pójdzie ;
my "zaczynaliśmy" od jednego kotka pózniej było
w sumie 8, nie 9 - bo jeden ze starości odszedł, dla pozostałych znależliśmy nowe domy i dobrych nowych właścicieli;
u mnie malwy dopiero zaczynają kwitnąć;
na swoim blogu zamieściłam wzmiankę o Akademii
miłej niedzieli
Asiu, a może to z zaświatów Florka podesłała Wam Kiarę?
OdpowiedzUsuńU Was czuje się szczęśliwa. Jest śliczna.
Serdecznie pozdrawiam:)
Lusia
Kicia poczuła dobrych ludzi :)
OdpowiedzUsuńmalwy cudne...u mnie też niedługo będą, nie mogę się doczekac!!!
:*
dobrego dnia!
Koteczka będzie u Was szczęśliwa! ;)
OdpowiedzUsuńMalwy cudowne jak napiszę, że te jasno różowe to moje faworytki to chyba Joasiu się nie zdziwisz...;)
A sercem jestem z Wami Artystkami!
Słodka jest:) A kwiatuszki piękne;p Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMalwy są przecudne aż zazdroszczę bo u mnie ani jednej w tym roku.Koteczka wiedziała gdzie się pojawić ,jest już piękna.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTyle się napisałam i nic, nie ma ani kropeczki ze tu byłam.
OdpowiedzUsuńZacznę jeszcze raz,koty w swojej mądrości wiedzą kiedy zaryzykować i się ujawnić,by człowiek ,którego namierzyły odkrył ich obecność.
...oj znam to z własnej obserwacji i dzięki niestrudzonej Kici,która pilnuje bym miała co robić i z uporem maniaka przyprowadza kolejne bidy.
Asiu Macie dobre serducha,otwarte na cierpienie naszych braci mniejszych,tak trzymać.
Malwy piękne rosną w Twoim ogródku,przypominają mi sielskie sceny minionych wakacji,kiedy je jeszcze miałam:)))
Buziaczki i miłej niedzieli życzę:D
hihihi..Joasiu to u ciebie tydzień temu był kwiecień????:))) kotka słodziutka i te oczęta!! jesteście wielcy!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się tym wpisem :)
OdpowiedzUsuńJak dobrze że ją wzięliście :-))
Kciuki za nóżkę !
Malwy piękne :-)
Kicia czuła i przychodziła tam gdzie mieszkają dobrzy ludzie:)
OdpowiedzUsuńA kwiatki śliczne:) Miłej niedzieli :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJoasiu ściskam Cię, też bym przygarnęła....
OdpowiedzUsuńbiedna kicia, jakie smutne oczka..
OdpowiedzUsuńMalwy przecudne!Kicia zmienia sie w oczach.Szkoda mi jej ale u Was znalazła swoje miejsce!
OdpowiedzUsuńKoteczka wygląda na kolejnym zdjęciu na mniej wystraszoną, to znak że powoli nabiera zaufania. Oj, tak to już z nami jest że nie potrafimy przejść obojętnie koło takiej bidy. My na weta wydajemy więcej niż na własne plany. Zdarza nam się rezygnować z wyjazdu albo z wydatków na przyjemności. Każde życie jest cenne.Dlatego przez miesiąc niedosypialiśmy, kiedy ratowaliśmy kociaka od naszej kotki. Teraz z łezka w oku ogladamy jego zdjęcia przesyłane przez nową panią. Ma rok i wyrósł na pięknego kota. Warto było ratowac mu życie choć to było trudne i kosztowne.
OdpowiedzUsuńŚliczna koteczka, na pewno Wam się odwdzięczy swoją przyjaźnią. Malwy cudne, oj cudne:)
OdpowiedzUsuńAsieńko, szczęście miała malusia, że trafiła pod Twoją siatkę.
OdpowiedzUsuńPiękna z niej koteczka.
MarAsiu, Kiara już na królewnę się sposobi! Oj, będzie panowała w MarAsiowie, będzie!
OdpowiedzUsuńMasz dobre serduszko♥Teraz kotek ma schronienie i troskliwą opiekę,aż miło popatrzeć.Twoje malwy zachwycają,uwielbiam te kwiaty.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńja bym zmieniła nazwę bloga na Kocia ostoja ;)))))
OdpowiedzUsuńSłodki koci nosek :)
OdpowiedzUsuńmój przygarnięty kot właśnie uciekł i nie pojawia się prawie tydzień... :(
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że się nią zaopiekowaliście :)!!! Śliczna kotka z niej :D...
OdpowiedzUsuńCudna jest ! Trzymam kciuki za jej zdrówko. A malwy uwielbiam......
OdpowiedzUsuńMy właśnie też przygarneliśmy małego kotka :-) Kiara wygląda duuuużo lepiej. A teraz biegnę pobuszować po Twoim blogu,bo jestem tu pierwsxy raz.
OdpowiedzUsuńDobrze że trafiła do Was!
OdpowiedzUsuń