u mnie ostatnio na wysokich obrotach do których jeszcze nie zdążyłam się przyzwyczaić...
Asiencja poszła do pracy ! i zazwyczaj mam na 6 rano... dzień tygodnia się nie liczy bo każdy jest pracujący... mam dojazdu 22 km więc... muszę wstawać o 4 rano by dobrze się obudzić... ostatecznie pokonuję 2 przejazdy niestrzeżone ...
po pracy ogród, dom... mówię Wam... jest co robić...
ostatnio cieszyłam się kwitnącymi drzewami by w końcu posmakować owoców a tu... ostatnie przymrozki dały im w kość... i to solidnie; nie wiem czy w ogóle coś wyrośnie... zmarzło pół ogrodu...
na dodatek to co nie wymroziło... grad pobił... ot i taka... rzeczywistość...
inne... drzewa , krzewy dekoracyjne jakoś dały sobie radę...
był też pierwszy zbiór sałaty Rukoli
wychodzą na dwór na mniej więcej 5 godzin dziennie i to im wystarcza... nie ważne czy deszcz czy słońce... mniej więcej tyle przebywają w ogrodzie...
no... czasami mniej ale to już ich wybór... potem śpią jak zabite...
okazało się, że Kacper... jest jednak od kotki sąsiadów... notabene... u sąsiadów biega chyba z 6 sztuk kotów ... dziwne, że wcześniej ich nie widziałam oprócz Jasia, Małgosi ( pisałam o nich w poście ubiegłorocznym )... no i ich matki...
po prostu... jeden kociak zawieruszył się a może poszedł na spacer nie w tym kierunku co trzeba bo za ulicę a ja go znalazłam...
na dzień dzisiejszy... jak wołam Filipka na wieczorne karmienie... przybiega też i Jaś...
idę do domu... patrzę w okno i po kolei... wyłaniają się inne kociaki... hihi
każdy chce być przytulany, pieszczony a ja... no przecież nie mam czasu !
czasami M... mnie zastępuje...
Jaś potrafi i do naszego domu wejść przez taras... nie wiem jakich kocich sztuczek używa... bo czasami nawet moja sunia nie reaguje... nie wspominając o moich kocurkach...
a teraz foty
Kacper - koło ławki z Jaśkiem...
Jaśko leży ' olewając ' Kacpra ... że niby jest na swoim terytorium
... ba... Jaśko udaje nawet, że śpi...
Kacper wącha... i okazuje się... że jednak Jaśko nie jest domownikiem
... więc następuje kocia reakcja... syczenie - co w kocim języku znaczy chyba - spadaj ! hihi
na marginesie... Kacper i Jaśko są od jednej matki < z innych miotów > i... jednego ojca , którym jest... Filipek !!!!
a teraz przedstawiam Wam mamę Kacpra...
z lekka gruba bo... niedawno się okociła...
a tu Jaśko bawi się piłeczką a nasz Bruno < ze studni > ... z zaciekawieniem go obserwuje
tak więc... chciałam nie chciałam doszłam do tzw. kociej genealogii... hihi
nie ma jak duża rodzinka mieszkająca obok siebie...
a teraz informacja...
u sąsiadki jest do wzięcia bodajże 6 sztuk kociaków... na dzień dzisiejszy są malutkie i trudno stwierdzić jakiej maści będą... teraz są mniej więcej czarne albo ciemno grafitowe... ważne jest... że wszystkie są długiego włosa... czyli puchate jak Kacper , Jaśko czy ich mama ...
jeśli ktoś ... chciałby mieć takiego kociaka... a mieszka blisko B-stoku... piszcie...
i to by było tyle...
idę orbitować po Waszych blogach bo naprawdę się stęskniłam...
pa
Puchate koty bardzo mi się podobają, ale...do Białego mam bardzo daleko ;)
OdpowiedzUsuńpozdrówki :)
cudowne czosnki , mam szczeniaka i daje nam w kość
OdpowiedzUsuńAsiu podobno pogoda ma się poprawić,więc może nie będzie tak źle.
OdpowiedzUsuńOgrodem Twoim zawsze się zachwycam,bo jest w nim taki swojski klimat.
Miło tak sobie przysiąść i popatrzeć na brykające i wylegujące się kociaki.
Jasiek jest kapitalny,no i potrafi zadbać o swoją wygodę,a Tobie przybywa .....
Asik pozdrawiam cieplutko :)
chciałabym takiego kota ale za daleko...
OdpowiedzUsuńKochana nie narzekaj , przyroda da sobie radę , nie zawsze jest tak jak zaplanujemy [ u mnie też przymrozek zrobił swoje ] czy niebieski to powojnik? ściskam Dusia
OdpowiedzUsuńu mnie też wymroziło pół sadu a kotów u mnie do oddania...na razie 5. matki znam ojców raczej się domyślam. i takie różne, i czarne i łaciate do wyboru do koloru. to ostatnie mioty kotek, będzie sterylka, bo koty nie moje a u mnie pomieszkują.
OdpowiedzUsuńjuz sama nie wiem ile ich jest razem z małym, bo część kotek okociła się u siebie, czyli u sąsiadów. ale maluchy cudne, urocze, ostatnio na blogu o nich pisałam:)
Dzięki Joasiu , że zaorbitowałaś dziś do mnie. Kocia genealogia niesamowita , mama Kacpra jest śliczną kotką. U nas też zimno , dużo padało ale gradobicia nie było. Buziaki.
OdpowiedzUsuńMarAsiu, to bardzo dobra wiadomość jest, że codziennie przez 2 przejazdy niestrzeżone (uważaj tylko!) się przeprawiasz;) Gorzej, znacznie gorzej z tymi godzinami do wstawania:( W każdym razie cieszę się.
OdpowiedzUsuńW ogrodzie ślicznie. Koty przecudne.
Dużo pozdrowień
Pogubić się można w tych kocich rodowodach :-)))\
OdpowiedzUsuńOj to wczesnie wstajesz...?
Ja bym nie dała rady mimo wszystko...
U nas piękna pogoda,na szczęście przymrozki nie zaszkodziły...
Bardzo wcześnie się zrywasz.Spora kocia gromadka ale bardzo urocza.Dużo słoneczka życzę.
OdpowiedzUsuńKociaki są bardzo pocieszne:) A potrzeba pracy jest i wiem domyślam się jak trudno Ci jest teraz wszystko ze sobą pogodzić... czas w dodatku płynie jak szalony.
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach ogród wygląda bajecznie. Nie widać żadnych strat po mrozach czy po gradzie. Kociaki baraszkują w trawie. Sielskie widoczki. Trzymam kciuki za poranną pobudkę. Szkoda tylko że noc jest taka krótka.
OdpowiedzUsuńKwiaty i Twoje koty cudowne :-D
OdpowiedzUsuńFajnie że masz pracę ,ale co to za godziny do wstawania ? Nie za wcześnie ? ;)
Jedź ostrożnie przez te tory !
Pozdrawiam ciepło.
Piekne kociaki. Dobrze ze część roślin ocalała. Pozdrowienia z Łużyc.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie Joasiu ...to okropne że musisz się zrywać o tak barbarzyńskiej porze ...rany ja się na drugi bok wtedy przewracam hi hi...Wstaję o 7.30..Ale to dobrze że masz pracę. Kociaki przesłodkie , mam nadzieją że szybko znajdą dobre domy. Pozdrawiam Dorcia.
OdpowiedzUsuńZ Jaśka piękny kawaler,a jego mamuśka bardzo dostojna.
OdpowiedzUsuńWspaniale Joasiu że znalazłaś pracę - trudno że tak wczas musisz wstawać ale trzeba brać zycie takim jest - natomiast kociaki śliczniutkie ale ogród to bajka tyle kwiatów - zmykam na swój bo wreszcie go mam - buziaki ślę Marii
OdpowiedzUsuńJuż Ci mówiłam, gratuluję pracy. A co do kociaków... Może gdzieś tam niedługo ja do Ciebie dotrę? Chciałabym takiego przytulacha :) Tylko niech troszkę podrosną :)
OdpowiedzUsuńPiękny, ten pierwszy zbiór sałaty i przecudne wszystkie kociaki. Pomieszkują u Ciebie bo w Twoim ogródku jest fajnie i znają się na tym znakomicie - coś o tym wiem - pozdrawiam Joasiu serdecznie
OdpowiedzUsuńJa również kocham majowe ogrody:)Te zapachy! A jak do tego dołożyć szalone kociaki ,to jest na co popatrzeć.
OdpowiedzUsuńZe zdziwieniem przecieram oczy, że mnie tu jeszcze nie było??? Coś ostatnio zawalam... na razie życie kulturalne, ale jak zacznę nawalać w pracy to będzie cieniutko:(
OdpowiedzUsuńMiłego dnia Asiu:)
Qrcze!!!!zawsze chciałam takiego kudłacza...ale ta odległość...buuuuuu
OdpowiedzUsuńNie mogę nie zostawić komentarza u właścicielki kotów!
OdpowiedzUsuńSą cudne!
Ja mam dwa: angorę i persa, oba całe białe, tylko oczy mają kolorowe.
Życzę Ci powodzenia w nowej pracy!
Pozdrawiam, j.
Współczuję Ci tego wstawania o 4 rano ale z czasem się przyzwyczaisz.
OdpowiedzUsuńOgród nawet po przymrozkach wygląda przepięknie a z kociakami bardzo sielsko :)))
Pozdrowionka ślę
Piękny ogród no a wstawania nie zazdroszcze
OdpowiedzUsuń