ładny mam dzisiaj dzionek; mocno słonecznie i gdyby nie wiejący z lekka chłodny wiatr... byłoby nie do wytrzymania a tak... jest w sam raz...
delektuję się kawusią w takiej oto różanej filiżance; komplet dwóch sztuk dostałam w prezencie imieninowym od koleżanki z pracy Marzenki :)
pewnie słyszeliście z TV, że 31 maja przez Podlasie przetoczyła się burza z nawałnicami, trąbą powietrzną
niestety... zahaczyła i o moją posesję...
grzmiało, błyskało, ściana deszczu...około 18.30 wyszłam przed dom i...ujrzałam
powaloną różę pnąca ( na szczęście nie połamała się );
wszędzie pełno walających się gałęzi z drzewa sąsiada
nieco dalej... ogromny świerk wyrwany z korzeniami
niestety piorun strzelił w nasz komin
nowa ' czapa ' na kominie już wymieniona...
na zewnątrz nie widać ale...po oględzinach kominiarza okazało się, że w środku piorun wyrył podłużną wzdłuż szczelinę ...
zalecenie kominiarza : zburzenie komina do dachu; w pokoju syna, gdzie komin przechodzi trzeba zrywać suchy tynk i zobaczyć czy czasem nie ma rozszczepienia cegieł; obowiązkowo założenie czujnika czadu...
najważniejsze jest, że... w momencie trafienia w komin nie było prądu w domu ... wcześniej walnął w transformator ( na ulicy ) , z którego ogniem poszło...
jednym słowem mogło być gorzej... dużo gorzej aż strach pomyśleć jak...
tego też dnia nie wrócił na nockę mój dochodzący kocio Zeus...
tyle dni minęło i nadal go nie ma... jednak wierzę, że może gdzieś zabarłożył i jednak wróci...
ot i taki miałam tydzień...
zawsze mówiłam i mówię, że trzeba się cieszyć tym co się ma bo zawsze można mieć gorzej...
a teraz coś sympatycznego czyli kwitnące kwiaciorki :)
Sparaksis
Kolkwicja
Głóg Scarlet
Kalina Onondaga
Aster alpejski
Mak
Tojeść
Dyptam biały i różowy
Trzykrotki
Różyczka dla Was
miłego dzionka życzę; pozdrawiam Wszystkich serdecznie
Rany, to miałas emocje. Dobrze, że tak się skończyło. Jak kicia wróci, napisz.
OdpowiedzUsuńobowiązkowo napiszę...:)
UsuńOjejku ależ żywioł.Kicia na pewno wróci:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Jadziu :)
Usuńniestety nadal go nie ma
Też jestem z Podlasia,ale u mnie obyło się bez takich strat. Oby kotek wrócił.
OdpowiedzUsuńUla... z jakiej części Podlasia jesteś ?
UsuńOjoj....ale mieliście wydarzenia... Bardzo współczuję kłopotów i strat. Szczęście w nieszczęściu z tym brakiem prądu ...
OdpowiedzUsuńKwiatuszki śliczne :)
Pozdrawiam serdecznie, Agness <3
to prawda... Agness
Usuńpozdrawiam :)
Jejku dobrze że tylko tak się skończyło ale współczuję bo było strasznie. Pięknie masz w ogrodzie,kwiatki śliczne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Agatko :)
UsuńJoasiu, ogród zachwyca kolorami i różnorodnością :)
OdpowiedzUsuńPechowo strasznie z tym kominem, ale musisz go zrobić, bo taki uszkodzony komin grozi wybuchem :( Strasznie nie lubię takich remontów.
Buziaki ślę
też nie lubię bo znalezienie dobrego fachowca graniczy z cudem
Usuńbuźka Ewo :)
Bardzo współczuję.Dobrze, że tak się to skończyło. Nie lubię takich nieprzewidzianych remontów. Asiu, twoje rośliny są prześliczne.
OdpowiedzUsuńZaczynam bać się obecnych burz. Dzisiaj przeszła ogromna nawałnica.
W Małym Lasku uderzyło w drzewo liściaste, całe jest spalone.
Serdecznie pozdrawiam:)
pozdrawiam Lusiu :)
UsuńJoasiu z której części podlasia jesteś. Ja jestem z okolic Ostrowii Mazowieckiej a to jest granica podlaskie mazowieckie. Fajnie byłoby się spotkać i wypić kawusię w sielskim ogródku :)
OdpowiedzUsuńaj... myślałam, że bliżej jesteś bo gdzieś wyczytałam, że w B-stoku mieszkasz...
Usuńod paru lat 10 km od granic tego miasta
To tylko godzinka drogi do mnie :)
Usuńpo ... drodze 8 ? hihi
UsuńOjojoj! Faktycznie dobrze, że nikogo nie było w domu...
OdpowiedzUsuńmyśmy się tyle nasłuchali o takich sytuacjach, że założyliśmy (chyba jako jedyni na "osiedlu" - mieszkam na wsi) piorunochron :P
czekam na cokolwiek na temat piorunochronu ;)
UsuńGeneralnie tata zatrudnił jakąś firmę, ale że olali sprawę i przez długi czas nie zamierzali dokończyć roboty, to taka dokończył ją sam. Z tego co pamięta, to kosztowało to ok. 4 000 zł.
Usuńteż czytałam, że nie dosyć, że drogo to i firmę znaleźć jedna wielka tragedia
Usuńdziękuję :)
Zdjęcia ogrodu i roślin zachwycają - oglądam i pozdrawiam Asiu serdecznie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Wandziu :)
UsuńWspółczuję Ci Asiu. Klimat się zmienia, nawałnice szaleją, też się boję:( Nie zazdroszczę tych nieprzewidzianych wydatków:(
OdpowiedzUsuńKwiaty piękne.
Buziaczki:)
buźka Aniu :)
UsuńDobrze, że napisałaś o tej nawałnicy. Z burzą nie ma żartów. To straszne, co przeszliście i szczerze Wam współczuję. Odkąd zamieszkaliśmy w starym domu, boję się burz i silnych wiatrów. U mnie na pomorzu jak na razie nie było tak ostro. Rośliny w ogrodzie masz cudne !!! Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńdziekuję Ula :)
Usuńteraz też się będę bać...
Kiedyś słyszałam że " Pan Bóg daje nam na plecy tylko tyle ile jesteśmy wstanie unieść" dzielna Dziewczyna z Ciebie!! Sercem z Toba i niech już będzie tylko dobrze!! Dobrego tygodnia życzę i napisz jak kociak? Ściskam ❤
OdpowiedzUsuńdzięki za dobre słowo :)
Usuńniestety kociaka nadal nie ma... smutno mi ...
Jak mówią, szczęście w nieszczęściu. Współczuję wam bardzo, w mieście tak tego nie odczuwamy, zresztą te największe nawałnice Białystok omijają. Ogrom pracy was czeka. Trzymam kciuki. Piękny ogród. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńod miasta dzieli mnie raptem 9 km... i masz rację... dwie różne pogody;
Usuńale czasami jest tak, że w B-stoku pada a u mnie wcale ;)
pozdrawiam
Od tak dawna Cię skrycie obserwuję i nie dostrzegłam, że mieszkamy tak blisko siebie. Do Białego jeżdżę często, nawet jeszcze w tym tygodniu będę. Niedaleko mieszkam, okolice Kleszczeli. Tak, to prawda, u nas też przeszły tego dnia trzy silne burze z gradem, bez trąby. Piorun trafił w sąsiada pion. Ale w tę sobotę mieliśmy kolejną nawałnicę, która skończyła się powodzią. Rzeka płynęła przez wieś, kilka podwórek, ogrodów. Straż musiała wypompowywać wodę długi czas, inaczej weszłaby do domów. Widok był straszny...
OdpowiedzUsuńU mnie sytuacja chyba była lepsza, trochę roślinek podziurawionych przez grad (hosty, kapusty w warzywniaku, cukinie, ogórki, wszystko co ma duże liście). I to wszystko. Pozdrawiam serdecznie krajankę i życzę nam żadnych więcej ekscesów pogodowych.
no widzisz... jak to jest... a już myślałam, że nikogo nie ma na blogach ze wschodu...
Usuńjuż się cieszę:)
Oj ale się porobiło. Nie znoszę nawałnic. Masz piękny ogród.
OdpowiedzUsuńdziękuję Krysiu :)
UsuńBardzo współczuję zniszczeń w domu i ogrodzie .Okazało się to bardzo niebezpieczne!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że rozweselą Cię pzrepiękne kwiaty w ogrodzie:)
Witaj Joasiu ponownie! Przyszłam podziękować za odwiedziny.Ech, jak ja lubię te nasze podlaskie klimaty. Jestem dokładnie z Białegostoku i mam mały ogródek działkowy. Marzę o zamieszkaniu na "zabitej dechami wiosce", wielkim ogrodzie, kotach i drewnianym domu. Jestem ciekawa czy dyptamy Cię nie parzą, bo mnie tak i czy Zeus wrócił. Buziaki.
OdpowiedzUsuńniestety Zeus nadal nie wrócił... :(
Usuńco do Dyptamów... nie parzą... naprawdę ładny kwiat i polecam go do ogrodów
pozdrawiam
witam ziomalkę
Kurcze... my to na kominie nic nie mamy aby nie ściągać piorunów. DObrze, że się nic nikomu nie stało :) Piękny ogród :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńoj,oj,oj straszne straty i co kotem?
OdpowiedzUsuńNo to najadłaś się strachu,nie zazdroszczę. W tym czasie byłam w W-wie.. Suwałki zresztą omijane są przez takie nawałnice. Jak mieszkam tu 30 lat to tylko raz pofrunął dach z kościoła. Straty duże dobrze,ze ludzie cali i zdrowi. Zeus mógł zostac porażony piorunem,szkoda by było, gdyby cos mu się stało, śliczny kociak.
OdpowiedzUsuńKwiaty piękne .O istnieniu niektórych nawet nie wiedziałam!
MarAsiu, Jezu, dopiero przeczytałam; co za szczęście, że nic gorszego się nie wydarzyło.
OdpowiedzUsuńZeus na pewno wróci.
Pozdrawiam Cię serdecznie