no... i jestem...
jak wiecie... dojeżdżam do pracy... w jedną stronę mam dwadzieścia parę km...
przejeżdżam przez parę wsi a potem mam 8 km drogi drugorzędowej, prostej, prościutkiej...pomijając ostre zakręty...
i wiecie co... szlag mnie trafia...
od maja... niemalże każdego dnia widzę na ulicy ciałka przejechanych psów, kotów i... ptaków !!!! nie wspominając o zającach czy lisach...
normalnie jestem chora od tych widoków.... jeśli widzę martwe zwierzątko na ulicy potrącone ( a nie placek )... zatrzymuję się i przenoszę na pobocze...
łzy mi lecą po policzkach i jestem wściekła na cały świat... i powiem Wam, ze wcale nie mam litości dla kierowców wariatów... i... wcale im dobrze nie życzę... o !!!
... i nikt mi nie powie... że zwierzę raptem wpadło pod samochód bo... jeśli ja jadę 90 km/h ( na trasie ) a mija mnie auto i przy widoczności 1 km widzę je parę sekund a potem znika mi z oczu no to niby ile on jedzie... nawet nie 100 km / h tylko przynajmniej ze 130 km/h...a przecież jest to droga drugorzędowa... z dziurami, wybojami.... !!! są też ograniczenia do 70 km/h i wcale ( oprócz mnie ) nikt się tym nie przejmuje...
no to ja się pytam... do k...y nędzy !!!! kto dał człowiekowi prawo zabijania żywych istot ??? kto powiedział, że człowiek jest pępkiem świata na ziemi ???? i tylko on powinien żyć...
wiecie co... naprawdę... człowiek jest jedną wielką świnią - nie obrażając przy tym świni...
wiem swoje... że w życiu wszystko jest jak w matematyce... wszystko musi wyjść na zero... czyli... dzisiaj ktoś komuś zrobi krzywdę... w przyszłości jemu zrobią... i to ma sens...
pytam się też... gdzie do cholery jest policja ???? bo przez 4 miesiące widziałam tylko 2 razy jadący radiowóz... i nigdy żadnej kontroli czy radaru...
nie jeden raz widziałam zwierzę przechodzące przez ulicę czy szosę, które oglądało się na prawo i na lewo czy droga jest pusta...
zresztą... jak trzeba jechać by np. zabić parkę wróbli ??? no trzeba być debilem albo specjalnie przyspieszać a nie zwalniać...
dzisiaj znowu jadę do pracy i... włosy już mi się jeżą... normalnie każdego dnia przeżywam stres związany z jazdą ...
.....................................................................
jęczałam już wcześniej... że u mnie sucho...
owszem spadł deszcz na początku tego tygodnia... solidny i podlał wszystko konkretnie ale niestety... jest już za późno na uratowanie roślin... większość ... zasuszyła się ... a raczej została przypalona przez słońce...
szkoda...
poza tym... zmienił mi się grafik w pracy, pracuję nieco dłużej i teraz mam ( do końca miesiąca ) nocki...
jak zawsze ostatnio nie nadążam z niczym dlatego i mniej mnie na necie...
ot... ostatecznie starzejemy się a nie odwrotnie... to i sił mniej...
Filipek nie wrócił... mam nadzieję... że żyje...
... no to pokażę dochodzącego Zeusa...
jak wszystkie dochodzące, wiejskie koty... uwielbia mleko...
ostatnio ociera się o moje nogi, jest bardziej gadatliwy i zaczyna się bawić...
znaczy się... odżył !!!
na tej focie dobrze widać... jak daleko mam do bramy wjazdowej na swoją posesję... po prawej stronie Zeusa stoi dom...
czyli kotki powinny jako tako czuć się bezpieczne...
miłej soboty...życzę...
połażę jeszcze po Waszych blogach a potem... do prac domowych i... trza naginać do roboty... tej zawodowej
pa
Witam Asiu ...I ja ubolewam nad tymi aktami mordu , jeże, koty ,psy, ba nawet gołębie .Jesteśmy okrutni ...Na Moim balkonie słońce też poczyniło spustoszenia ....Twój ogród odbije na wiosnę i znów będziesz się cieszyć bujną zielenią , jak bóg da . Bo przy dzisiejszej sytuacji politycznej to strach się bać co będzie na wiosnę . Pozdrawiam serdecznie Dorcia.
OdpowiedzUsuńCzłowiek uzurpuje sobie prawo chyba do wszystkiego, takie odnoszę wrażenie, i z reguły się słyszy, że to przecież tylko kot czy pies, kto by się przejmował, wleciał pod koła. Też mnie smutek i wkurw ogarniają, gdy takie widoki "podziwiam".
OdpowiedzUsuńRozumiem stres podczas jazdy bardzo dobrze, okropne to i bardzo boli... :(... Tyle śmierci... :(...
OdpowiedzUsuńZeus śliczny :)
Współczuję, też tak miałam jak jeździłam starą siódemka...
OdpowiedzUsuńI też podejrzewam ,że niektórzy specjalnie przyspieszają...
Życzę im wszystkiego najgorszego...
Widze to codziennie jak jeżdżę na rowerze jak niektórzy się zachowują,
a jeżdżę bardzo dobrze...
Człowiek od zawsze uwielbiał zabijać, siebie nawzajem i niestety braci mniejszych. Ja jeszcze rozumiem jak się polowało dla mięsa i skór na ubrania bo to takie prawo natury - Ty zabijesz sarnę na obiad a następnego dnia jakiś lew czy inne wilki zabiją ciebie. Ale te czasy minęły, mamy broń której nie dadzą rady żadne stworzenia. I mam nadzieję, że kiedy przyjdzie na każdego czas to na sądzie będą mogły się wypowiedzieć te wszystkie zabite przez nas stworzenia.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Filipka, ściskam Zeusa i życzę by już nie było truchełek na twej drodze i na żadnej innej. Pozdrawiam.
U nas na szczęście bardzo rzadko widać potrącone zwierzę. Częściej się słyszy, że złapali kogoś za szybką jazdę. A w ogrodzie mam tak jak Ty. Niestety część jest nie do uratowania. Pozdrawiam i wszystkiego dobrego życzę:)
OdpowiedzUsuńTak to jest niestety i to wszędzie. U mnie też ostatnio zginęły dwa koty od sąsiadek. Ciągle giną. Takie to smutne. Jest w pobliżu mojego domu taka boczna wąska droga, prawie polna i na niej też giną zwierzęta. Zawsze się zastanawiałam jak można po niej szybko jechać...
OdpowiedzUsuńMam tak samo jak Ty ........niestety ludzi takich jak my jest jak na lekarstwo, dla większości to tylko kot, to tylko pies:( Smutne to ,ale prawdziwe.
OdpowiedzUsuńJa też przy bardzo ruchliwej drodze mieszkam i codziennie drżę o los mojego Franka, bo chociaż boi się samochodów ,to zdarzyło się mu kilka razy przebiec na drugą stronę.......latam wtedy za nim i przynoszę go do domu, a sąsiedzi patrzą na mnie jak na wariatkę .
Pozdrawiam
Que triste, Joanna.
OdpowiedzUsuńInfelizmente os seres humanos sempre matam ...por prazer, para comer e ainda testam em animaizinhos indefesos nos laboratórios.
Animal tem que ser respeitado, amado e ter um lar seguro .
beijinhos, um bom final de semana,
Lígia e =^.^=
Witaj Joasiu. Niestety czlowiek zachowuje sie jakby byl panem swiata a nie jego wspolmieszkancem, dlatego dazy do samo zaglady, niszczac przyrode i zywe istoty. Najwazniejszy przyklad zazwyczaj wynosimy z domu, dlatego trzeba uczyc dzieci szacunku dla natury i zywych istot, nawet dla malej mrowki czy zabki. Niestety boleje razem z Toba nad bezmyslnoscia i arogancja ludzi
OdpowiedzUsuńW takim przypadku nikt nie kazałby Ci być miłą i kulturalną!
OdpowiedzUsuńWiesz, gdzie ja mieszkam ;p (wiem, że sprawdzałaś na mapie ;p) droga która do mnie prowadzi to jakaś podrzędna...ale z dzieciakami na rower na nią się nawet nie wybieram, bo idioci jeżdżą po niej...każdy się wiecznie gdzieś spieszy...oby co poniektórzy nie pospieszyli się za bardzo...
Słońce faktycznie nieźle Ci przysmażyło roślinki :(
u nas za to zawiewa od kilku dni strasznie zimnym wiatrem :(
Pozdrawiam...i wszystkiego dobrego dla Twoich kociaków...i mniej stresującej drogi do pracy
Pa Joasiu
ps. z tym niebieskim to myślałam, że tylko ja taki "dziwak" ;p hahah
ja super kierowcą nie jestem, więc nie osiągam na drugorzędnych trasach nawet 90 :P i odkąd jeżdżę nie zdarzyło mi się potrącić cokolwiek :) ale takie widoki czasem się zdarzają, to smutne. Asiu, nic na to nie poradzimy...
OdpowiedzUsuńAsiu, to są zwykłe morderstwa. Serce się kraje gdy widzi się przejechane biedne stworzenia. Trzy dni temu jadąc zauważyłam, że gość jadący przede mną zwolnił. Przez drogę przechodził prawdopodobnie bezdomny pies. Kiedy faceta wyprzedziłam podziękowałam mu światłami. przypuszczam, że się domyślił...
OdpowiedzUsuńU mnie deszczu nie było kilka tygodni. Roślinom nie brakuje wody ponieważ mamy studnię i hydrofor. Eryk napuszcza wody do dużego zbiornika i wężami ją rozprowadza.
A dzisiaj dopiero od rana prawie cały czas pada.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie:)
Owszem prędkość prędkością ,ale nie zawsze jest możliwość wychamowania- wtargnięcie kota, psa na drogę kończy się nie tylko tragicznie dla nich , ale zazwyczaj zostaje uszkodzone też i auto , lakier, chłodnica itp. Nie sądzę ,że ktoś specjalnie najeżdża na zwierzęta ,apelujmy lepiej o nie wyrzucanie pupili z domu [ na smyczy ] nie giną pamiętajmy ,że zwierze w domu to nie zabawka , którą wyrzucamy gdy nam się znudzi , problem wałęsających się psów i kotów znam dobrze, gdzie podziali się ich właściciele ? wieś nie jest w stanie przyjąć wszystkich z miasta [ sama mam sukę znajdę ] pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńLatem ten problem zawsze się nasila , ludzie bez wyobrażni biorą szczeniaki i kociaki . Wiadomo najpierw jest to zabawka , która potem niektórych przestaje bawić a jedynie ciąży obowiązek związany z dbaniem o zwierzę. Najlepiej wyrzucić z samochodu , powinny być jakieś specjalne kary dla takich osobników. Nie zazdroszczę Joasiu pracy w nocy ... ale cóż pracować trzeba , jak czytam a głodowych emerytach w przyszłości to się odechciewa wszystkiego . Pozytywnych myśli i wszystkiego dobrego Tobie życzę.
OdpowiedzUsuńJa za to stale widzę patrole policji,to chyba zależy,gdzie kto mieszka.
OdpowiedzUsuńTrudny i smutny temat poruszyłaś,ale jakże prawdziwy.Życzę Ci bezproblemowych dojazdów do pracy:)Pozdrawiam.
Bardzo smutny temat Joasiu u mnie w mieście widze masę takich sytuacji i wcale się nie dziwię że jesteś oburzona - ty się nie denerwuj bo i tak nic nie wskurasz sama jakby nas była wielka grupa może by coś można było a tak to wiesz tylko smutek nas ogarnia na takie sprawy - buziaki śle Marii
OdpowiedzUsuńMarAsiu, oburzenie Twoje - święte jest. Ja także życzę wszystkim draniom, tym na drogach, tym w domach, lasach itp. aby spotkało ich dokładnie to samo, co zrobili zwierzętom. Myśliwych nie wyłączam. Nawet jeśli któryś jest prezydentem:(
OdpowiedzUsuńSzkoda Twojego pięknego ogrodu, i Twojej pracy w niego włożonej. Może w przyszłym roku aura łaskawszą będzie.
Witaj:) Ja od dłuższego czasu mam do kierowców ograniczone zaufanie - bardzo różnie jest na drodze.U nas na szczęście takich widoków jak Ty masz jest niewiele, ale się zdarzają:( Szkoda rzeczywiście Twojego ogródeczka, ja mam plan na swój, ale to od wiosny.Uściski. papa
OdpowiedzUsuńStrasznie współczuję ci tej drogi dla mnie to masakra po prostu ludzie nie mają wyobraźni
OdpowiedzUsuńMarysiu, ja dużo podróżuję samochodem więc i nie takie widoki nie są obce niestety. Także w Warszawie, zwłaszcza wiosną, cierpię z powodu rozjechanych jeży:( Mam jednak wrażenie, że to nie tylko i nie zawsze wina kierowców:( Pozdrawiam cieplutko. Ania
OdpowiedzUsuń"Trup się ściele gęsto", ale to straszne jest !!! Powinna być jakaś kampania społeczna zamiast ogłupiających reklam w tv, która otworzyłaby ludziom oczy na takie ważne sprawy, jak odpowiedzialność za zwierzęta. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAch Asiu …. po przeczytaniu tego posta aż mnie serducho zabolało…te rozjechane zwierzątka to prawdziwa tragedia dzisiejszej cywilizacji!!!!
OdpowiedzUsuńTeż nad tym boleję za każdym razem jak to widzę na drodze.
Szkoda ,że Twój piękny ogród tak zasycha…u nas też susza.
Pozdrawiam cieplutko
Bardzo Ci współczuję Asiu, taki widok codziennie to straszne przeżycie. Ja na prawdę dużo jeżdżę od kilkunastu lat i póki, co zawsze udaje mi się uniknąć potrącenia przebiegającego kota lub psa.
OdpowiedzUsuńmoc uścisków przesyłam