... gdy mamy wolną chwilę, wsiadamy z M do auta i jedziemy tam gdzie nas oczy poniosą ... oczywiście po Podlasiu; lubimy odkrywać nowe, tajemnicze miejsca tym bardziej, że mam też osobliwe hobby - focenie starych nagrobków.
tak i tym razem było... w sierpniu ... po załatwieniu sprawy zawodowej w Mielniku, wyjeżdżając z gminy skręciliśmy w boczną drogę ... która prowadziła do zielonej , polsko-białoruskiej granicy ...
tu jeszcze nie byłam... ciekawość mnie zżerała jak wygląda... tym bardziej, że przejścia granicznego w tym miejscu nie ma...
im bliżej granicy tym częściej widziałam ukrytych w zaroślach łazików z WOP ... czułam się niepewnie ... jednak... jedziemy dalej ! tylko las... droga ... i my ! ani ducha ...
Cerkiew pod wezwaniem Ikony Matki Boskiej, Radości Wszystkich Strapionych położona jest na polanie między Tokarami a Koterką dosłownie na samej granicy z Białorusią. Powstała w 1912 roku a zbudowano ją w miejscu objawienia Bogarodzicy, którego miała doświadczyć w roku 1852 - Eufrozyna Iwaszczuk < mieszkanka wsi Tokary > ;
dla zbierającej szczaw Eufrozyny ( na uroczysku Koterka ) ukazała się kobieta, która nakazała, żeby mieszkańcy wsi wraz z miejscowym proboszczem procesjonalnie przynieśli w to miejsce krzyż i modlili się o przebaczenie grzechów ... proboszcz z parafianami spełnił życzenie Maryi... zanotowano wiele cudownych w tym miejscu uzdrowień ...
po paru miesiącach władze cerkiewne postanowiły bliżej zbadać sprawę wiarygodności objawienia na Koterce i nakazały zabrać z niej krzyż... gdy jednak go wyjęto z dołu zaczęło tryskać źródełko ... do dziś znajdujące się przy cerkwi ... obmycie się z niego wodą przynosiło ulgę w cierpieniach a ludzi głębokiej wiary nawet całkowicie uzdrawiało ...
Tokary - po stronie polskiej, po stronie białoruskiej - Takary ... jak to jest możliwe ?
ano tak, że 28 maja 1946 roku zamknięto granicę a wieś podzielono na pół ...
stara świątynia, która od wieków stała we wsi znalazła się po stronie białoruskiej ( na tamte lata do ZSRR ) dlatego też cerkiew w Koterce stała się świątynią parafialną ...
patrząc prosto na zdjęcie po prawej stronie... jest dróżka i bramka < zamknięta oczywiście > za nią
jest przejście najprawdopodobniej do starej cerkwi ...
Wyobraźcie sobie ... żyjecie sobie spokojnie na swoje ojcowiźnie a pewnego dnia ' ktoś ' puka do waszych drzwi i trzeba szybciutko zdecydować swą przynależność państwową ... ale jak ? ... kiedy wasz dom stoi po jednej stronie a pod drugiej stronie granicy jest wasze pole ???
okropność ...!!!
........................................................................................................................
Cerkiew zwykle jest zamknięta ... na tyle ile się zorientowałam jedynie w czerwcu w dniu święta Św. Trójcy odbywa się tu odpust. W dniu tym ponoć zostaje otwarta granica by wszyscy chętni z obu stron mogli wziąć udział w nabożeństwie...
........................................................................................................................
o... o za ten biało - czerwony znak zakazu ... miałam ochotę wejść i ... iść ku starej historii piaszczystą drogą którą widać na zdjęciu ...
jednak M mnie zmobilizował do pozostania przed znakiem twierdząc, że daleko bym nie zaszła ... hihi
szkoda.........
jeszcze trochę i nastaną cieplejsze dni, potem wakacje ... naprawdę warto przyjechać na Podlasie i ... upajać się dziewiczą przyrodą ... mało już takich miejsc zostało...
miłej niedzieli !!!
witam wszystkich nowych obserwatorów i obserwatorki ...
Ależ wspaniałą wycieczkę mieliście! Śliczna jest ta cerkiew :) Drewniane ludowe budownictwo zawsze budzi we mnie zachwyt. W dodatku ta zieloność sprawia że jeszcze bardziej tęsknię za wiosną :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki!
Cudnie, czuję sie jakbym tam była:)
OdpowiedzUsuńale cudo!
OdpowiedzUsuńi my tak lubimy poznawac bez planowania, ot-gdzie się skręci i gdzie nas poniesie :) i zawsze oczom się okazuje coś WSPANIAŁEGO...
Eufrozyna...ciekawe...
może będziesz tam w tym roku na odpuście i zrelacjonujesz jak wygląda faktycznie sprawa z granicą? ;p
Pozdrawiam!
Kiedyś też lubiłam tak jeździć. Po białoruskiej stronie, co prawda :) Mamy dużo wspólnego: historia, nazwy, gwara. Takich podzielonych wsi jest bardzo dużo. Niestety, polityka nie zbyt zwraca uwagę na zwykły lud. My - tacy, jacy jesteśmy - to tylko "skutek uboczny". Stare cerkiewki, kapliczki, krzyże w leśnym gąszczu, wyłożone kamieniami źródełka, głazy s wyrytymi krzyżykami... Historia...
OdpowiedzUsuńPodlasie jest cudowne i takie wyjazdy też są cudowne :-)
OdpowiedzUsuńAj ta nasza historia, tyle smutków, niesprawiedliwości i krwi niepotrzebnie przelanej. Ale ja kocham przeszłość ze wszystkimi jej aspektami no może oprócz tych tragicznych...
OdpowiedzUsuńDzięki Joasiu za tak piękną wycieczkę. Nigdy nie byłam w tych rejonach, strasznie daleko...
Cerkiew piękna mogłabym w niej nawet mieszkać! ;)
Miłej niedzieli!
Śliczna cerkiew. Ciekawa i zarazem smutna historia. Cały wschód jest piękny i jak dobrze pójdzie w tym roku tam wrócę. Pozdrawiam ☺☺☺
OdpowiedzUsuńZachwyca mnie na Podlasiu ten błękit na tle zieleni. Lubię bardzo zwiedzać stare świątynie. W Grecji zdziwiło mnie, że większość małych cerkwi w miastach była otwarta, a na prowincji w dzień wisiały klucze, którymi można sobie było otworzyć drzwi i wejść. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńAsiu, pięknie nam opowiedziałaś i pokazałaś. Uwielbiam takie historyczne opowieści. Będąc u Ciebie widziałam trochę Podlasia, ale tylko czubek góry lodowej hehe.
OdpowiedzUsuńBuziaczki:)
Pięknie opowiadasz,a Podlasie na pewno jest cudne.Miłej niedzieli.
OdpowiedzUsuńDzięki za piękną wycieczkę może kiedyś sama to zobaczę. Pożyjemy, zobaczymy! Buziaczki!
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie to opisałaś...przepiękne jest Podlasie...szkoda,że tak daleko:)
OdpowiedzUsuńpiękna ta cerkiew. Uwielbiam takie miejsca. Ja byłam wiele razy w Bohonikach i na Garbarce. Też cudownie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitaj Asiu... Zainteresowania to Ty masz niesamowite, a przy tym talent do opowiadania... Cudna historia, i piękna i tragiczna... Jak wiele w naszym kraju... Podlasie opisujesz wspaniale, aż chce się tam pojechać... Może kiedyś się uda i zobaczę je na żywo... Pozdrawiam serdecznie...
OdpowiedzUsuńDziękuję za kawałek historii !
OdpowiedzUsuńDziękuję za piękną i ciekawą wycieczkę ... no, co że tylko wirtualna. Tak fajnusio to wszystko opisałaś, że czułam się jakbym była obok Ciebie blisko, tak tuż, tuż :)
A z tą granicą kochana, to daj sobie spokój, niech Cię nie kusi, STOP i dalej ani rusz !!! ... bo Cię ktoś jeszcze z tej Białorusi ukradnie i kto nam będzie czas umilał, no kto ?:)
Buziole Joasiu !
Dzieki kochana, ja sobie wszystkie Twoje ciekawe miejsca notuję, i jak czas pozwoli to będę odwiedzać :D
OdpowiedzUsuńA granica...eech to przecież kiedyś Polska tam była...
Buziaki!
To prawda piękne zakątki mamy:)
OdpowiedzUsuńPiękna nasz Polska cała, wyjątkowo ładnie to opisałaś pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńMarAsiu, jak miło w to białe zimno popatrzeć na tak piękną, zieloną przyrodę podlaską i na tę cerkiewkę prześliczną.
OdpowiedzUsuńByle do wiosny!
Dużo pozdrowień
Bardzo ciekawie to opisałaś,trzeba się ruszyć i pozwiedzać takie zakątki
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://szydelkoizy.blogspot.com/
Joasiu, wybacz, długo mnie byłam u Ciebie...Zbyt dużo obowiązków...Przepraszam.
OdpowiedzUsuńPokazałaś cudowną cerkiewkę. Te świątynie to moją miłość, moja słabość.
Opisałaś ją bardzo ciekawie.
Serdecznie pozdrawiam
Joasiu jest to możliwe. Mieszkałam w miejscowości podzielonej między Polskę a Niemcy. Gospodarz miał wygódkę po stronie niemieckiej a złośliwi celnicy potrafili go legitymować ;-((Ciekawe czasy. Moja babcia jak niosła obiad mężowi do pracy (na niemiecką stronę) każdorazowo przechodziła kontrolę ale żeby było śmiesznie zawsze w postaci garbu przemycała jedzenie dla innych.
OdpowiedzUsuńCerkiew działa cały czas , otwarta napewno w niedzielie pod czas Liturgii 10-13:00.
OdpowiedzUsuńMa tez swoją stronę internetową
tokary.pravoslavie.pl