Obserwatorzy

Wszystkie zdjęcia są moją własnością więc proszę nie kopiować ich bez mojej zgody.

niedziela, 27 stycznia 2013

Cerkiew - Koterka

... jak wcześniej już pisałam ... kocham Podlasie za tajemniczość, za miejsca nie tknięte ludzką ręką jak i za ciekawą niestety w większości przypadków smutną historię regionu ...

... gdy mamy wolną chwilę, wsiadamy z M do auta i jedziemy tam gdzie nas oczy poniosą ... oczywiście po Podlasiu; lubimy odkrywać nowe, tajemnicze miejsca tym bardziej, że mam też osobliwe hobby - focenie starych nagrobków.

tak i tym razem było... w sierpniu ... po załatwieniu sprawy zawodowej w Mielniku, wyjeżdżając z gminy skręciliśmy w boczną drogę ... która prowadziła do zielonej , polsko-białoruskiej granicy ...
tu jeszcze nie byłam... ciekawość mnie zżerała jak wygląda... tym bardziej, że przejścia granicznego w tym miejscu nie ma...
im bliżej granicy tym częściej widziałam ukrytych w zaroślach łazików z WOP ... czułam się niepewnie ... jednak... jedziemy dalej ! tylko las... droga ... i my ! ani ducha ...

... dotarliśmy ... jakie było nasze zdziwienie ... na samej granicy , jakieś 20 metrów od głównej drogi na lewo ujrzeliśmy w głuszy lasu ... pięknie odnowioną , drewnianą cerkiew...



Cerkiew pod wezwaniem Ikony Matki Boskiej, Radości Wszystkich Strapionych położona jest na polanie między Tokarami a Koterką dosłownie na samej granicy z Białorusią. Powstała w 1912 roku a zbudowano ją w miejscu objawienia Bogarodzicy, którego miała doświadczyć w roku 1852 - Eufrozyna Iwaszczuk <  mieszkanka wsi Tokary > ;
dla zbierającej szczaw Eufrozyny  ( na uroczysku Koterka ) ukazała się kobieta, która nakazała, żeby mieszkańcy wsi wraz z miejscowym proboszczem procesjonalnie przynieśli w to miejsce krzyż i modlili się o przebaczenie grzechów ... proboszcz z parafianami spełnił życzenie Maryi... zanotowano wiele cudownych w tym miejscu uzdrowień ...

po paru miesiącach władze cerkiewne postanowiły bliżej zbadać sprawę wiarygodności objawienia na Koterce i nakazały zabrać z niej krzyż... gdy jednak go wyjęto z dołu zaczęło tryskać źródełko ... do dziś znajdujące się przy cerkwi ... obmycie się z niego wodą przynosiło ulgę w cierpieniach a ludzi głębokiej wiary nawet całkowicie uzdrawiało ...


Tokary -  po stronie polskiej, po stronie białoruskiej - Takary ... jak to jest możliwe ?
ano tak, że 28 maja 1946 roku zamknięto granicę a wieś podzielono na pół ...

stara świątynia, która od wieków stała we wsi znalazła się po stronie białoruskiej ( na tamte lata do ZSRR )  dlatego też cerkiew w Koterce stała się świątynią parafialną ...
patrząc prosto na zdjęcie po prawej stronie... jest dróżka i bramka < zamknięta oczywiście > za nią  
jest przejście najprawdopodobniej do starej cerkwi ...

Wyobraźcie sobie ... żyjecie sobie spokojnie na swoje ojcowiźnie a pewnego dnia ' ktoś '  puka do waszych drzwi i trzeba szybciutko zdecydować swą przynależność państwową ... ale jak ? ... kiedy wasz dom stoi po jednej stronie a pod drugiej stronie granicy jest wasze pole ???
okropność ...!!!
........................................................................................................................


Cerkiew zwykle jest zamknięta ... na tyle ile się zorientowałam jedynie  w czerwcu w dniu święta Św. Trójcy odbywa się tu odpust. W dniu tym ponoć zostaje otwarta granica by wszyscy chętni z obu stron mogli wziąć udział w nabożeństwie...
........................................................................................................................


o... o za ten biało - czerwony znak zakazu ... miałam ochotę wejść i ... iść ku starej historii  piaszczystą drogą którą widać na zdjęciu ...
jednak M mnie zmobilizował do pozostania przed znakiem twierdząc, że daleko bym nie zaszła ... hihi
szkoda.........

jeszcze trochę i nastaną cieplejsze dni, potem wakacje ... naprawdę warto przyjechać na Podlasie i ... upajać się dziewiczą przyrodą ... mało  już takich  miejsc zostało...

miłej niedzieli !!!
witam wszystkich nowych obserwatorów i obserwatorki ...







23 komentarze:

  1. Ależ wspaniałą wycieczkę mieliście! Śliczna jest ta cerkiew :) Drewniane ludowe budownictwo zawsze budzi we mnie zachwyt. W dodatku ta zieloność sprawia że jeszcze bardziej tęsknię za wiosną :)
    Buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudnie, czuję sie jakbym tam była:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ale cudo!
    i my tak lubimy poznawac bez planowania, ot-gdzie się skręci i gdzie nas poniesie :) i zawsze oczom się okazuje coś WSPANIAŁEGO...
    Eufrozyna...ciekawe...
    może będziesz tam w tym roku na odpuście i zrelacjonujesz jak wygląda faktycznie sprawa z granicą? ;p
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś też lubiłam tak jeździć. Po białoruskiej stronie, co prawda :) Mamy dużo wspólnego: historia, nazwy, gwara. Takich podzielonych wsi jest bardzo dużo. Niestety, polityka nie zbyt zwraca uwagę na zwykły lud. My - tacy, jacy jesteśmy - to tylko "skutek uboczny". Stare cerkiewki, kapliczki, krzyże w leśnym gąszczu, wyłożone kamieniami źródełka, głazy s wyrytymi krzyżykami... Historia...

    OdpowiedzUsuń
  5. Podlasie jest cudowne i takie wyjazdy też są cudowne :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aj ta nasza historia, tyle smutków, niesprawiedliwości i krwi niepotrzebnie przelanej. Ale ja kocham przeszłość ze wszystkimi jej aspektami no może oprócz tych tragicznych...
    Dzięki Joasiu za tak piękną wycieczkę. Nigdy nie byłam w tych rejonach, strasznie daleko...
    Cerkiew piękna mogłabym w niej nawet mieszkać! ;)
    Miłej niedzieli!

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczna cerkiew. Ciekawa i zarazem smutna historia. Cały wschód jest piękny i jak dobrze pójdzie w tym roku tam wrócę. Pozdrawiam ☺☺☺

    OdpowiedzUsuń
  8. Zachwyca mnie na Podlasiu ten błękit na tle zieleni. Lubię bardzo zwiedzać stare świątynie. W Grecji zdziwiło mnie, że większość małych cerkwi w miastach była otwarta, a na prowincji w dzień wisiały klucze, którymi można sobie było otworzyć drzwi i wejść. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Asiu, pięknie nam opowiedziałaś i pokazałaś. Uwielbiam takie historyczne opowieści. Będąc u Ciebie widziałam trochę Podlasia, ale tylko czubek góry lodowej hehe.
    Buziaczki:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie opowiadasz,a Podlasie na pewno jest cudne.Miłej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki za piękną wycieczkę może kiedyś sama to zobaczę. Pożyjemy, zobaczymy! Buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ładnie to opisałaś...przepiękne jest Podlasie...szkoda,że tak daleko:)

    OdpowiedzUsuń
  13. piękna ta cerkiew. Uwielbiam takie miejsca. Ja byłam wiele razy w Bohonikach i na Garbarce. Też cudownie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj Asiu... Zainteresowania to Ty masz niesamowite, a przy tym talent do opowiadania... Cudna historia, i piękna i tragiczna... Jak wiele w naszym kraju... Podlasie opisujesz wspaniale, aż chce się tam pojechać... Może kiedyś się uda i zobaczę je na żywo... Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję za kawałek historii !
    Dziękuję za piękną i ciekawą wycieczkę ... no, co że tylko wirtualna. Tak fajnusio to wszystko opisałaś, że czułam się jakbym była obok Ciebie blisko, tak tuż, tuż :)
    A z tą granicą kochana, to daj sobie spokój, niech Cię nie kusi, STOP i dalej ani rusz !!! ... bo Cię ktoś jeszcze z tej Białorusi ukradnie i kto nam będzie czas umilał, no kto ?:)
    Buziole Joasiu !

    OdpowiedzUsuń
  16. Dzieki kochana, ja sobie wszystkie Twoje ciekawe miejsca notuję, i jak czas pozwoli to będę odwiedzać :D

    A granica...eech to przecież kiedyś Polska tam była...

    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  17. To prawda piękne zakątki mamy:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Piękna nasz Polska cała, wyjątkowo ładnie to opisałaś pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
  19. MarAsiu, jak miło w to białe zimno popatrzeć na tak piękną, zieloną przyrodę podlaską i na tę cerkiewkę prześliczną.

    Byle do wiosny!
    Dużo pozdrowień

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo ciekawie to opisałaś,trzeba się ruszyć i pozwiedzać takie zakątki
    pozdrawiam
    http://szydelkoizy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Joasiu, wybacz, długo mnie byłam u Ciebie...Zbyt dużo obowiązków...Przepraszam.
    Pokazałaś cudowną cerkiewkę. Te świątynie to moją miłość, moja słabość.
    Opisałaś ją bardzo ciekawie.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Joasiu jest to możliwe. Mieszkałam w miejscowości podzielonej między Polskę a Niemcy. Gospodarz miał wygódkę po stronie niemieckiej a złośliwi celnicy potrafili go legitymować ;-((Ciekawe czasy. Moja babcia jak niosła obiad mężowi do pracy (na niemiecką stronę) każdorazowo przechodziła kontrolę ale żeby było śmiesznie zawsze w postaci garbu przemycała jedzenie dla innych.

    OdpowiedzUsuń
  23. Cerkiew działa cały czas , otwarta napewno w niedzielie pod czas Liturgii 10-13:00.
    Ma tez swoją stronę internetową
    tokary.pravoslavie.pl

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde... słówko