Marazm , totalny marazm...święta na nosie a u mnie nic nie zrobione. Jedyna dobra wiadomość to ta , że meble kuchenne powinni przywieźć w poniedziałek a niekoniecznie dobra to taka , że w pracy mam PIP...niby wszystko gra ale trzeba ślęczeć nad papierami i jestem już totalnie wymęczona;
nawet latarenka kupiona ostatnio przestała mnie cieszyć...a powinna.
listonosz codziennie przynosi mi paki , paczusie, listy - dowody pamięci od moich przesympatycznych koleżanek, za które bardzo dziękuję.
takie cuda dostałam...
ślicznie cieszymy się że coraz bliżej święta piękne rzeczy
OdpowiedzUsuńśliczności podostawałaś. Okres przedświąteczny jest okropny... nigdy nie ma na nic czasu:(
OdpowiedzUsuńPodoba mi się u Ciebie! :)
OdpowiedzUsuńFajnie mieć takie koleżanki:)sciskam
OdpowiedzUsuńJa też cieszę się prezenciorami, chociaż na nie nie zasłużyłam!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o przygotowania do świąt, to ja jeszcze jestem bardziej z nimi do tyłu niż Ty - u mnie nic nie zrobione!!!
No to faktycznie nie wesoło...Taka wizyta zawsze jest bardzo stresująca. Mieliśmy P...E dwa lata temu .A następnego dnia zmarł Mój tata...Lampa cudowna , Ja kupiłam sobie małą białą latarenkę w Ikei. I teraz codziennie wieczorkiem, świecę zapachową o zapachu jabłka i cynamonu wkładam.Buziaczki Asiu wieczorne ślę.
OdpowiedzUsuńLatarenka bardzo ładna,prezenciorki od dziewczyn też! Tak to czsami w życiu jest,że za dużo na nas spada i nic już nie cieszy.Asiu odpoczniesz w weekend i wszystko będzie lepiej.Poz:)
OdpowiedzUsuńpamietaj...lepszy żywy pies,,,niż martwy lew:)))-a latarenka cudowna:)))
OdpowiedzUsuńOhhh...cuántas cositas!!!
OdpowiedzUsuńBesitos desde Canarias.