Tu, gdzie mieszkam nie ma żadnych ryneczków, większych sklepów więc nie grozi mi wczesne wstawanie z tego tytułu. Jak spędzę ten dzień zależy tylko i wyłącznie od moich planów. Najlepiej lubię tzw. nic nierobienie to znaczy robię wszystko ale bez pośpiechu i w różnych kolejnościach popijając kawusię i od czasu do czasu zajmując się robótkami. Nie muszę robić makijażu, chodzę w dresowych portkach i jest mi tak bardzooooo dobrze.
Wstyd się przyznać ale mieszkając już dwa lata w nowym domciu doszłam do wniosku, że nawet nie wiem jaka temperatura w nim panuje. Będąc ostatnio w moim ulubionym sklepie wpadł mi w moje łapki taki oto vintagowy termometr...
Ostatnio nabrałam ochoty na zrobienie serwety z elementów...na próbę zrobiłam małą bo około 30 cm długości i doszłam do wniosku, że niestety nie pasuje mi łączenie poszczególnych kwiatków bo widać od spodu nitki. Muszę szukać nowego wzoru.
Próbną pokazuję -oto ona...
Przy okazji pokażę deseczkę, która mi walała po kątach a dzisiaj zawisła na ścianie...znany wzór decoupagowy lawendy...
A teraz uciekam do zajęć...miłego weekendu Wam życząc.
Oj, Joasiu, świetnie Cię rozumiem:) Też czasem lubię "powłóczyć" się po domu w dresikach, albo szlafroku:D i "zagłębić" się w "nic nierobienie", to sama przyjemność, bo robię wtedy to co lubię , na co mam ochotę,co mnie odpręża, relaksuje, daje mnóstwo radochy:D Ale nie często mogę sobie na ten komfort pozwolić , bo mimo, że zwolniłam ostatnio trochę tempo , to i tak ciągle gdzieś gonię, najczęściej na ryneczek , bo od ósmej stoją ze starymi klamocikami,więc można coś fajnego upolować:D
OdpowiedzUsuńFajna deseczka i termometr, a koronki wprost ubóstwiam pod każdą postacią, a ta próbna praca świetnie się prezentuje :)
Wspaniale, że oprawiłaś tę starą fotografię w ramkę , to piękna pamiątka:)
Przesyłam uściski
Czasami bardzo chciałabym nic nie robić, jednak to nie możliwe....... Może kiedyś, a wtedy tylko to co lubię :) Też nie znoszę jak muszę dołączać nitkę w robótce i staram się unikać takich wzorów:) Deseczka z wzorem lawendy cudna. Termometr bardzo fajny. Zdjęcie oprawione w tą ramkę wygląda super. Miłej niedzieli Asiu.
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam sobotnie i niedzielne poranki... wtedy mogę włóczyć się po domu w rozciągniątych ciuchach. Ostatnio zrezygnowałam nawet z chodzenia na ryneczek...właściwie to mam z tego faktu dwie korzyści w jednej - nie muszę się ubierać, a po drugie nie kusi mnie by coś kupić! Prace urocze jak zawsze, a deseczkę też mam z lawendą, oczywiście od Ciebie:)
OdpowiedzUsuńJoanno, stare zdjęcie naprawdę może być świetną, nową dekoracją w domu.
OdpowiedzUsuńA nicnierobienie to dla mnie stan wymarzony, chciałabym, żeby był stanem permanentnym:)