Dzień jak dzień...mija szybciuchno. Po pracy w ogród i ...wróciłam z 6 cukiniami; w sumie leży ich od soboty 14 sztuk ; z jednej części gotuję teraz dżem, druga część przeznaczona rodzince a trzecia nam do pożarcia .
W wolnej chwili maluję...tak, tak - mnie też dorwała choroba wybielania i postarzania wszystkiego co pod ręką...z jednej strony zastanawiam się czy będzie pasować do koloru ścian < zachodzącego słońca - intensywny pomarańcz > a z drugiej...myślę, że raczej tak bo powinno rozjaśnić mi wnętrze. Zobaczymy; decyzja podjęta. Nie powiem , żeby mi to szybko szło ale...zawzięłam się.
Jak wcześniej pisałam mieszkamy w nowym domu od 2 lat; nadal go wykańczamy w miarę naszych możliwości finansowych. Pierwsze tygodnie spaliśmy pod rusztowaniem mimo to było fajnie bo na swoim. Zawalił elektryk i wszystko się opóźniło. Tak to już jest. Siła wyższa. I tak przez te 2 lata metr po metrze powolutku ' idziemy ' do przodu. Mam jednak tę satysfakcję, że możemy zrealizować nasze marzenia a o to właśnie chyba chodzi.
Oczywiście koloru farby używam ecru bo za czystą bielą nie przepadam. Na końcowe efekty trzeba czekać.
To czekam, niecierpliwie.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem efektu końcowego
OdpowiedzUsuńSzalona kobieta... hihi
OdpowiedzUsuńŚlicznie się zapowiada, poszukam efektu końcowego :)
OdpowiedzUsuń