Obserwatorzy

Wszystkie zdjęcia są moją własnością więc proszę nie kopiować ich bez mojej zgody.

piątek, 26 sierpnia 2011

Dzień pełen wrażeń

Nawet nie wiem jak zacząć...
może zacznę od wczorajszego dnia : po pracy jak zwykle wracałam do domu , tym razem z synem  < mam dojazdu z pracy 12 km >;
droga/szosa prowadzi przez pola, wsie, łąki jak i przez kawałek lasu z niekoniecznie fajnym zakrętem; dochodzi w tym miejscu do częstych wypadków, stłuczek. Tym razem też tak było. Zastaliśmy duży ' korek ' , szosa zablokowana - na szczęście w prawo był skręt w las; auta zaczęły skręcać - my z synem również. Jechaliśmy jakimiś duktami leśnymi, obsypanymi gruzem...klęłam pod nosem ale...zawsze to do przodu. Dojechaliśmy do domciu szczęśliwie, zobaczyłam przejazdem  nawet fajny dworek.
W domu opowiadałam M o nowej trasie i o...Adamku - zajączku Elisse z http://utkanezmarzen.blogspot.com/...
skończyłam czytanie na poście o jego losach w listopadzie 2009 roku kiedy to miał dostać swój pokój.
Dzisiaj z samego rańca - wcześniej niż zwykle - wyjechaliśmy z M do pracy; ja z nadzieją, że przeczytam przynajmniej 1 post więcej przed pracą o Adamku...tak mnie zauroczyła jego historia...
i co ? ...otwieram szybciutko kompa...czytam pierwszy post Elisse grudzień 2009 a tu : Adamek nie żyje !!!!!!!! cholera...a miało być tak fajnie a wyszło...tak paskudnie; humor znikł jak mgła po deszczu...i  zrobiło się smutasowo...bardzo smutasowo.
Przed zakończeniem pracy przypomniałam sobie o wczorajszym incydencie na trasie; z czystej ciekawości weszłam na stronę lokalnej gazety i co ? zginął chłopak 22 lata - jechał na motorze i wbił się w TIRA...
jak na piątek niezbyt pomyślne wiadomości mimo, iż mnie osobiście nie dotyczyły...to jednak żal i chłopaka i Adamka...
Po pracy postanowiłam sobie umilić życie jakimiś przydasiami i wpadłam wściekła do sklepu na małe co nieco. Zakupy trwały raptem 5 minut...czy polepszyły humor ? w pewnym sensie tak...ale tylko w pewnym...


Oto jedna z osłonek
Natomiast po przyjeździe do domu czekała na mnie niespodzianka...nie paczuszka tylko paka ! owszem spodziewałam się prezenciku od koleżanki < miała pecha i wylosowała mnie > z wymianki z Kuferka ale...miał to być symboliczny prezent. Przyznam się bez bicia, że nawet powiedziałam Ani co ma mi zrobić...chciałam mieć wyszytego wiatraka....sama zbierałam się do jego wyszycia zbyt długo więc czemu nie...
jednak to co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania...spytałam  M czy aby dzisiaj na pewno nie jest grudzień ( Boże Narodzenie ) w połączeniu z Walentynkami i Wielkanocą. M spojrzał na mnie jak na kretynkę....
hm..no cóż - szczęka mi opadła  - po otworzeniu paki...
a oto co dostałam :


Wymarzony obrazek wiatraka w ślicznej , lnianej oprawie

Dwa kotki : to chyba mój Nero i Bruno... nawet M był pod wrażeniem

Moje pierwsze , wyszyte lniane serducho ...tak bardzo chciałam je mieć < o czym Ani oczywiście nie wspominałam >

A tak wygląda serducho na kominku

Oprócz serwetki wszystko Anine...cudna karteczka, przepiękna bronsoletka, do niej kolczyki, kpl. naszyjnik + kolczyki, piękna brocha z filcu, gazetkę z koronkami, herbata a  nawet coś, żeby mi kg nie ubyło...hihi i jeszczę trochę więszych przydasi, które mi nie weszły do foty

Aniu...jeżeli przeczytasz ten post ...powiem tylko tyle : słowo dziękuję z mojej strony to za mało ; zabrałam puste pudło do swojego kącika i...obiecuję tu wszem i wobec , że je napełnię po swojemu i odeślę Ci...hihi
w podziękowaniu wklejam Ci fotę moich chyba najpiękniejszych na dzień dzisiejszy róż, które tak oto kwitły dzisiaj - przesyłam cmokasy !!!


I tak sobie myślę, że te wymianki nie są do końca sprawiedliwe...bo ja akurat Ani nie wylosowałam...
mam nadzieję, że losowanka Ani będzie przynajmniej w 1/3 części szczodra  tak jak Ania dla mnie....
i z tymi wszystkimi radościami i smutkami pójdę dzisiaj spać...

5 komentarzy:

  1. Asiula!!!!! Chcesz mnie doprowadzić do zawału!!!!!!!!!!! Przede wszystkim wcale nie miałam pecha - cieszyłam się. Od Ciebie dostałam juz tle cudowności, że chciałam zrobć coś ślicznego - niestety nie wszystko mi wyszło...
    A z Adamkiem nie bardzo wiem o co chodzi, zaraz doczytam i dopiero się wypowiem...
    Ja też dziś się dowiedziałam bardzo smutnej rzeczy... 13-tego sierpnia jechali chłopcy autem na dyskotekę i wyprzedzając rowerzystę zderzyli się z Tirem - chyba to była ich wina, ale obecnie to najmniej ważne... Z czterech chłopców jeden został przewieziony w ciężkim stanie do szpitala, dziś dowiedziałam się że zmarł... To był mój dawny uczeń... Brak słów...

    OdpowiedzUsuń
  2. Asiu, poprzedni komentarz pisałam zanim doszłaś do opisu prezenciku...
    Cieszę się, że Ci się spodobało, ale miej to na uwadze, że zarówno oprawa, jak i serducho to moje pierwsze tego typu prace, niezupełnie wyszły profesjonalnie, ale ...
    Kotki to rzeczywiście Nero i Bruno, a przydasie na pewno przydadzą się hehe...
    Nawet nie myśl o zapakowaniu odwrotnie kartonu - ja od Ciebie dostałam już z 10 takich kartonów, jak nie więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słowo się rzekło...kobyłka u płotu...hihi

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli będzie to pudło przechodnie hehe, ...ciekawe kiedy się rozsypie?!

    OdpowiedzUsuń
  5. Miły koniec dnia, a prezenty przecudne, też bym stała i patrzyła :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde... słówko